Nie jestem dużym zwolennikiem powiedzenia „bój się i rób”. Wierzę, że można zająć się strachem, zrozumieć z jakich niespełnionych potrzeb wynika i zadbać o nie. Czasami jednak, widzę, że są małe szanse, aby zaspokoić te pojawiające się potrzeby i jednocześnie czuję całym sobą, że zależy mi na zrobieniu tego, czego się boję. Wtedy właśnie wchodzę na ścieżkę „bój się i rób”, zamykam oczy i skaczę w nieznane. Do tej pory żadnego z tych skoków nie żałowałem.

