Pobiegłem w nieznanym kierunku. Google pokazywało, że jest tam ścieżka. Okazało się, że jest bardzo zarośnięta i chwilami nawet nie było widać, którymi prowadzi. Nigdzie się nie spieszyłem, miałem ze sobą wodę i naładowany telefon. Z ciekawością pobiegłem, a potem chwilami szedłem, niekiedy przeciskałem się pod drzewami na czworakach. Wróciłem do domu uśmiechnięty.

