Zdarza mi się jechać do Warszawy pociągiem o 4:39. Niektórzy się śmieją, że jak w filmie „Nie lubię poniedziałku”, śniadanie jem na kolację. Dla mnie, wstawanie tak wcześnie, to nic specjalnego. Od wielu lat wstaję o takich godzinach i kładę się spać wcześnie. Po wejściu do pociągu błyskawicznie zasypiam. To mój wybór, wynikający z prostej analizy priorytetów, żeby wieczorem być w domu, a nie w hotelu, kosztem wstawania przed czwartą.

