Nie przepadam za jesienią. Jej krótsze dni sprawiają, że mam trochę mniej energii. Ale jest jeden aspekt tej pory roku, który uwielbiam. W czasie porannych spacerów mam miasto, jego parki i zakamarki, praktycznie dla siebie. Otulony miękką mgłą, idę lekko rozświetlonymi wciąż świecącymi lampami ulicznymi chodnikami i ścieżkami. Stwarza to idealne warunki do zagubienia się w myślach i odnajdywania w emocjach.

