Teoria jest prosta. Chcę regularnie rano wstawać o piątej rano, bo mi to bardzo służy – i nie, nie każdy powinien/musi wstawać o piątej! Potrzebuję spać przynajmniej siedem godzin. Prosta matematyka wskazuje, że warto abym się położył przed 22. Za każdym razem jak zaczynam dbać o chodzenie spać o dobrej godzinie, “nagle” okazuje się, ze łatwiej mi wstać rano i mam lepszy dzień. To nie magia, to fizjologia.

