Jak często wychodzicie z biura i wciąż przetwarzacie to, nad czym pracowaliście przed wyjściem? Jak często myślicie o zadaniu, które nie jest jeszcze skończone, a od którego musieliście odejść, aby zająć się czymś innym? Ile razy zdarza się Wam wysłuchać części piosenki, np. w radiu, a potem ta piosenka za wami „chodzi” cały dzień? Często? Jest to nagminnie spotykany problem. Nie jesteście w tym osamotnieni. A wszystkiemu winien jest efekt Zeigarnik. Jesteście zaintrygowani, czym jest ten efekt? Chcielibyście wiedzieć, jak go zniwelować? Odpowiedzi znajdziecie we wpisie :)
Efekt Zeigarnik
Efekt Zeigarnik to pojęcie psychologiczne powiązane z pamięcią. Nazywa się tak na cześć Blumy Zeigarnik, która odkryła i opisała ten efekt w 1927 roku. Według Wikipedii w tym efekcie chodzi o to, że:
zadania, których dokończenie danej osobie przerwano, są lepiej przypominane, niż te, które można było dokończyć.
W praktyce chodzi o to, że zadania niedokończone pamiętamy lepiej i dłużej niż to, co już zrobiliśmy i uznaliśmy za skończone. Efekt ten obserwujemy w wielu sytuacjach:
- Programistka pisząca kod, kiedy orientuje się, że już pora wyjść z biura. Jeżeli nie ma możliwości dokończyć zadania, nad którym pracowała, będzie ono w jej głowie niezakończone. A przez to będzie ono do niej wracało także po wyjściu z biura.
- Architekt pracujący nad projektem. Taki projekt, jeżeli nie jest podzielony na mniejsze części, może trwać bardzo długo. Za każdym razem, jak będzie wychodził z biura, będzie miał w podświadomości „zapisaną” informację, że projekt wciąż jest otwarty.
- Każda osoba, która coś zacznie i nie ma możliwości skończyć, bo musi zająć się innym zadaniem.
- Każdy z nas, kto usłyszał fragment piosenki. Ta piosenka zostaje potem z nami na długi czas po usłyszeniu tego fragmentu.
Efekt Zeigarnik jest widoczny w bardzo wielu sytuacjach. Może być też wykorzystany bardzo praktycznie. Sztandarowym przykładem działania tego efektu jest kelner, lepiej pamiętający klientów, którzy jeszcze nie zapłacili rachunku, (czyli niezakończone zadanie) niż tych, którzy już wyszli z restauracji.
Jak sobie poradzić z efektem Zeigarnik, czyli jak wyjść z biura i nie myśleć o pracy
W książce ”Willpower: Rediscovering the Greatest Human Strength” autor opisuje, w jaki sposób poradzić sobie z negatywnymi skutkami tego efektu. Rada jest banalnie prosta.
Aby zminimalizować wpływ efektu Zeigarnik i przestać myśleć o zadaniu długo po jego przerwaniu, zaplanujcie, jak będziecie je kontynuowali, kiedy znów zaczniecie nad nim pracować.
Niezależnie od powodu, dla którego kończycie pracę na zadaniem, zanim całkowicie od niego się oderwiecie, zróbcie jedną małą rzecz – zapiszcie (tak, to ważne, aby to zapisać!), na czym skończyliście i jaki jest następny krok, który zrobicie, aby dokończyć dane zadanie. Ten mały dodatkowy krok sprawi, że nie będziecie tego zadania traktowali jako niedokończonego. W książce opisane są przykłady badań, w czasie których potwierdzono skuteczność tego podejścia. Ja sam sprawdzam to na sobie i zauważam, że to działa!
Zadania, dla których zaplanuję następne kroki traktuję jako „zaopiekowane”, i nie myślę o nich aż do następnego razu, kiedy zaczynam nad nimi pracować.
Procedura zamknięcia dnia
Z tego samego powodu w wielu miejscach możecie przeczytać porady, aby stworzyć sobie procedurę zamknięcia dnia (np. tutaj).
Warto wypracować sobie stały sposób kończenia dnia, żeby po pierwsze nie myśleć o pracy po pracy, a po drugie, aby łatwiej zacząć następny dzień. To nie musi być wcale nic wielkiego i czasochłonnego. Ja w czasie mojego „zamykania dnia” w pracy robię kilka rzeczy:
- zapisuję na liście zadań na następny dzień, jaki jest kolejny krok, aby skończyć zadanie, nad którym pracuję tuż przed wyjściem z biura (jeżeli jeszcze go nie skończyłem),
- sprzątam biurko, tak aby następnego dnia po przyjściu do biura było czyste i żebym mógł od razu zabrać się do pracy,
- wyłączam wszystkie aplikacje i w ogóle komputer, tak aby rano zacząć „z czystą kartką”.
Jak widzicie, nie ma tych kroków dużo. Zdecydowanie pomagają mi one spokojnie wyjść z biura i lepiej zacząć następny dzień. Niektórzy robią jeszcze dodatkowe rzeczy, na przykład listę zadań na następny dzień. Ja mam do tego inne podejście (tydzień mam zaplanowany już w poniedziałek). Ale jeżeli dla Was będzie to pomocne w „wyjściu z pracy”, to jak najbardziej zachęcam Was do zrobienia i tego.
Podsumowanie
Prosty mechanizm funkcjonowania naszego mózgu (w sumie to nie wiem, czy można napisać „prosty” i „mózg” obok siebie :)) ma wiele skutków. Łącznie z tym, że po pracy myślimy o pracy. Ale stosując prosty zabieg opisany przeze mnie, możecie sobie pomóc wyjść z pracy. Spróbujecie? Ciekawy jestem, jak i czy Wam to pomoże.