Z jakiegoś powodu słowo „balans” pojawia się ostatnio w moim życiu dość często. Z jednej strony wiele mówi się o szukaniu balansu, a z drugiej – widzę, że u mnie lepiej działa świadome, intencjonalne jego zaburzanie. Balans to przecież stan, w którym balansujące strony są idealnie wyważone. A czy właśnie to jest moim celem? Nie. Moim celem nie jest balans, ale intencjonalne działanie oraz dobre wykorzystywanie energii i uwagi, które aktualnie mam. Moim celem nie jest balans jako stan, tylko balansowanie jako czynność.
Dychotomie, które widzę
Uleganie myśleniu dychotomicznemu to częsty błąd poznawczy, który i ja czasem popełniam. Nierzadko też inni wykorzystują go w komunikacji – świadomie lub nie. „Zjemy kolację teraz czy za godzinę?” A co, jeśli ja wcale nie chcę jeść kolacji albo pasują mi obie opcje?
No dobrze – może to głupiutki przykład. Ale może słyszeliście w pracy zdania typu: „Albo zrobicie projekt do końca tygodnia, albo nie rozliczymy waszej pracy”. To właśnie przykład dychotomii. Jak wyglądają inne opcje? Dlaczego musimy zamknąć projekt do końca tygodnia? Jakie są okoliczności?
Często sami nakładamy na siebie takie myślenie:
- Jesteś osobą upartą czy zgodną? A może czasami, w słusznej sprawie, jesteś uparty/uparta, bo bardzo Ci zależy, natomiast w innych sprawach jesteś zgodny/zgodna, bo ważniejsze jest porozumienie?
- Jesteś człowiekiem leniwym czy wytrwałym? A może czasami jesteś leniwy/leniwa i szukasz prostszego rozwiązania, za to w innych przypadkach potrafisz przez dłuższy czas skupić się na działaniu?
- Jesteś konsekwentny/konsekwentna czy łatwo odpuszczasz? A może umiesz odpuszczać, bo wiesz, kiedy warto to zrobić, i bardzo ostrożnie wybierasz obszary, w których działasz konsekwentnie?
Tak łatwo przypinamy sobie samym łatki. Tak łatwo przypinamy łatki innym. Jako dziecko (i później też) nie raz słyszałem, że mam słomiany zapał (czytaj: łatwo odpuszczam i rezygnuję). A prawda jest taka, że były obszary, w których odpuszczałem, ale były też takie, w których działałem bardzo wytrwale. Łatka „słomiany zapał” była krzywdząca.
Balansowanie
Idealnie byłoby, gdybyśmy mieli umiejętność budowania świadomości siebie i świadomego wybierania swojej drogi. Rzadko będzie to skrajna droga (leniwy/wytrwały itd.). Cudownie byłoby umieć powiedzieć sobie, że w danym obszarze rezygnuję łatwiej, a w innym staram się nie rezygnować wcale.
Czasami mamy energię na wytrwałe działanie, a czasami tej energii nie mamy. Niekiedy obszar, w którym coś robimy, jest mocno powiązany z naszymi kluczowymi wartościami i bardzo nie chcemy odpuszczać, a w innych przypadkach po przekroczeniu pewnego progu inwestycji nie chcemy już więcej ponosić kosztów.
NIe dajmy się wtrącać w dychotomiczne myślenie i dobierajmy swój sposób działania do obszaru, którym w danym momencie się zajmujemy. Balansujmy! W zdrowy, służący nam sposób.
Eksperymenty, które opisałem wcześniej
Wspomnę tutaj eksperymenty, które pomagają decydować, czy coś robimy, czy nie. Można je zastosować także przy decyzjach związanych z balansowaniem.
Nieporównywanie się z innymi
Jednym z kluczowych obszarów, które pomagają nie wchodzić w skrajne, zero-jedynkowe myślenie, jest zrezygnowanie z porównywania się z innymi. Wiem, że łatwiej to napisać, niż zrobić – sam się z tym borykam.
Widzę, że momenty, kiedy cisnę, choć wszystko mi mówi, że warto odpuścić i zostawić, są powiązane właśnie z porównywaniem się z innymi. Przecież on/ona działa tak wytrwale! A ja co? Mam odpuścić?
Nie wiemy, co jest po drugiej stronie! Nie wiemy (albo rzadko wiemy), na jakim etapie życia są osoby, z którymi się porównujemy, jakie mają wsparcie, dlaczego dany obszar jest dla nich tak istotny, jaką za to płacą cenę, co robią, aby wytrwać w działaniu. Dlaczego więc się porównujemy?
Kiedy następnym razem stwierdzicie, że robicie coś, bo inni też tak robią, i przez to zaburzycie swój proces balansowania, zadajcie sobie pytanie, co wiecie o sytuacji tych osób. To pomaga bardzo szybko wrócić do patrzenia tylko na własną sytuację.
Stosowane modele myślowe
W e-booku „Modele myślowe w praktyce” opisałem 20 modeli, które pomagają analizować różne sytuacje i podejmować decyzje. Jeden z nich przychodzi mi teraz do głowy jako bardzo przydatny. To „myślenie drugiego rzędu” – schemat myślenia, w którym zadajemy sobie pytania o skutki danego sposobu działania mogące wystąpić teraz, ale też za miesiąc, trzy miesiące czy rok. Bez takiego świadomego popatrzenia na działanie postrzegamy swoją decyzję przez pryzmat tylko najbliższych skutków. Popatrzenie trochę dalej pomaga decydować lepiej.
Podsumowanie
Opisałem tu kilka dychotomii, które zauważam na co dzień u siebie. Jestem ciekawy, jakie dychotomie w myśleniu i działaniu Wy widzicie u siebie i w swoim otoczeniu. Już sama świadomość ich istnienia pomaga częściej im przeciwdziałać. Czego Wam bardzo życzę!