Często mówię o intencjonalnym działaniu, o określaniu wizji życia i jej realizowaniu. Kiedy spotykam osobę, która robi to w praktyce, to mam ochotę z nią porozmawiać! Tak było ze spotkaniem z Mariuszem Michniewiczem – kiedy miał 45 lat wybrał jak chce, żeby jego życie wyglądało kiedy skończy lat 60. Teraz jest już w tym wieku i jest bardzo blisko swojej wizji określonej piętnaście lat wcześniej. Jak to zrobił, ile w tym było planu, ciężkiej pracy, przypadku, szczęścia? O tym wszystkim usłyszycie w tej rozmowie. Zapraszam do rozmowy i dyskusji!
Podcast: Play in new window | Download | Embed
Intencjonalny newsletter
Co tydzień wysyłam list, w którym zapraszam do rozmowy i zadania sobie ważnych pytań.
Gość
Mariusz Michniewicz
E-mail: mariusz.michniewicz @ me[.]com
Strona jako mentor: mentorcenter.io
Linki
- Robert Waldinger, Marc Schulz, Dobre życie. Lekcje z najdłuższego na świecie badania nad szczęściem
- #260 Czym jest dobre życie? – rozmowa z Olgą Kamińską.
- Michał Tombak, Czy można żyć 150 lat?
Streszczenie
Pomysł na wcześniejszą emeryturę
Dominik: Kiedy był ten moment takiej realizacji? I jak wyglądało Twoje życie przed tym pomysłem, by wcześniej przejść z życia zawodowego do prywatnego?
Mariusz: Nic spektakularnego. Akurat szedłem z kolegą z pracy na lunch i pojawił się taki temat, że w zasadzie mamy dużo swoich projektów, marzeń gdzieś na przyszłość. Człowiek chciałby jeszcze być w sile wieku, a nie koło siedemdziesiątki. Stwierdziliśmy, że takie 60–62 lata to byłoby fajnie (wcześniej oczywiście też). Po kilku dniach podszedłem do tego tematu na poważnie. Zacząłem myśleć – miałem wtedy około 43-45 lat. Zastanawiałem się, co musiałbym zrobić, żeby osiągnąć ten cel. Uznałem, że muszą być spełnione pewne warunki finansowe (chciałem utrzymać ten poziom życia, który mam). Nie polecam odkładania swojego życia na później, bo nie wiadomo, czy ono w ogóle nadejdzie. Po to też się pracuję, żeby korzystać z owoców tej pracy. Sam uważam, że szkoda tracić ten czas, który ma się obecnie, więc nie ujmowałem sobie na jakości życia.
Dominik: Będziemy pogłębiać pewne rzeczy. Miałeś w takim razie około 17–19 lat, by przejść na wcześniejszą emeryturę. Jak wtedy wyglądała Twoja rzeczywistość zawodowa?
Mariusz: Byłem dyrektorem IT. Miałem satysfakcję ze swojej pracy, bardzo dobrze ją wspominam. Prawie 18 lat byłem na tym stanowisku. Później, w wieku 55 lat, dostałem propozycję przejęcia ważnego projektu międzynarodowego – wiązało się to z przeprowadzką do Niemiec. Ta zmiana sprawiła, że mój plan stał się bardzo realny. Miałem szczęście.
Dominik: Dla mnie szczęście to też przypadki, które się wydarzyły, a my zdecydowaliśmy się je wykorzystać.
Podejmowanie decyzji
Mariusz: Uważam, że to był więcej niż kamień milowy w tym całym moim planowaniu. Tam, w Niemczech, niektóre firmy mają takie programy wcześniejszego przejścia na emeryturę. W uproszczeniu chodzi o to, że program trwa cztery lata – przy czym dwa są aktywne zawodowo, a dwa pasywne, za które wciąż dostaje się pensję. To mnie też pchnęło szybciej do tej decyzji.
Dominik: To dla mnie jest ciekawe, bo znam wiele osób po pięćdziesiątce, które mówią, że starych drzew się nie przesadza. A pamiętasz może swoje myśli? Jak patrzyłeś na tę decyzję? Jak ją podjąłeś?
Mariusz: Mój szef z oddziału polskiego powiedział wtedy, że podziwia mnie za taką decyzję – za odwagę i to, że w tym wieku jestem jeszcze gotowy na zmiany. Zawsze miałem otwarty umysł i byłem gotowy na zmiany. Może to mi pomogło.
Temat tej przeprowadzki pojawiał się już wcześniej, ale bardziej w formie żartów. Po czasie zaczęła się rozmowa na poważnie. Dzieci były już dorosłe, więc porozmawiałem o tym z żoną.
Dominik: Dla mnie to jest niesamowite, bo mówisz o tym z taką lekkością. Czy dla Ciebie to jest naturalne, że duża zmiana Cię nie przeraża? A może budowałeś taką postawę życiową?
Podejście do zmiany
Mariusz: Powiedziałbym – samo życie. Ale też mam coś takiego w swojej naturze. Jestem starszej daty – w czasach PRL wyjechałem z bratem do Niemiec, żeby zarobić i wrócić, ale nie wiedzieliśmy, że zaraz wybuchnie stan wojenny. Byłem wtedy świeżo po maturze, rodzice musieli mnie puścić na te trzy miesiące, a okazało się, że jak wyjechaliśmy, to zostaliśmy tam na kilka lat. Na początku nie mieliśmy nawet kontaktu z rodziną.
Cały czas byłem gdzieś w drodze w obrębie Niemiec. Zawsze też chciałem być blisko Polski i szukałem takiej pracy, która miałaby z nią jakieś powiązanie. Wróciłem w końcu do Polski, zamieszkałem z żoną we Wrocławiu, a potem znowu – z Wrocławia przenieśliśmy się do Niemiec itd. Zawsze byliśmy w ruchu. Teraz mieszkam w Trójmieście.
Drugim punktem tego myślenia o wcześniejszej emeryturze było też ustalenie, gdzie chcemy mieszkać, bo to również wpływa na przykład na finanse.
Dominik: Planujesz sobie, jak chcesz, by wyglądało Twoje życie – i wokół tego planujesz swoją pracę. Masz taki filtr na swoje decyzje. Tak pisze Cal Newport.
Przygotowanie się do wcześniejszej emerytury
Wrócę teraz do tych lat między podjęciem decyzji a wyprowadzką do Niemiec. Czy były tu jakieś proaktywne działania, by przygotować się na tę emeryturę?
Mariusz: Moje życie nie było tylko sfiksowane na tym celu. A jednocześnie zawsze miałem go gdzieś z tyłu głowy. Budowaliśmy z żoną nasze zaplecze finansowe. Podejmowaliśmy mniejsze decyzje – co robimy, jak inwestujemy, czy spłacamy długi. Nie skakaliśmy z kwiatka na kwiatek, pracowaliśmy na ten cel. Nie zapominając też, by korzystać z normalnego życia.
Dominik: W tym roku mam dokładnie tyle lat, ile Ty, gdy podjąłeś te decyzje. Dla mnie ten kontekst – wyważenia przygotowywania się na przyszłość, ale życia tu i teraz – jest istotny. Jak planuję swój budżet, to się zastanawiam, czy lepiej nadpłacać kredyt, czy poświęcić te finanse na podróż z synami, by zbierali doświadczenia (a to też może być ostatni moment, gdy chcą ze mną jeździć). Jak to balansować? To jest dla mnie cholernie trudne.
Balansowanie
Mariusz: To jest złożony temat. Myślę, że zawsze warto się dwa razy zastanowić. Zamiast zakupów emocjonalnych można przeznaczyć pieniądze na coś istotniejszego dla nas np. urlop z chłopakami albo spłatę kredytów. Warto ustalić sobie priorytety: co dla nas jest ważne, a co nieważne. Wcale nie trzeba przy tym tracić jakości życia. Życie składa się z wiecznych kompromisów, a złotówka nie jest gumowa.
Moim wielkim zaskoczeniem był skok inflacji. Zmieniła ona moją kalkulację finansową. Mógłbym wykonać krok w tył i wrócić do życia zawodowego, ale uznałem, że idę dalej do przodu. Jakoś sobie z tym poradziliśmy – trzeba było przekalkulować pewne rzeczy i jest OK.
Dominik: Patrzę na to trochę przez pryzmat momentów definiujących w życiu. Jak masz takie doświadczenia życiowe, jak ten wyjazd do Niemiec po maturze, to potem łatwiej też przyjąć kolejną niespodziewaną czy trudną sytuację. Człowiek się jakoś przyzwyczaja do tego, nabywa pewność, że sobie poradzi.
Sam mam takie momenty definiujące w życiu – to jest taka szczepionka na trudne sytuacje. Dla mnie to jest coś takiego, co warto zapisywać, bo to pomaga na przyszłość.
Reakcje ludzi na podejmowane decyzje
Dominik: W ramach tego, co mówisz, czytałem taką książkę Dobre życie, o tym, jak bardzo ważne są relacje w naszym życiu. Wiem, jak różne jest życie, kiedy masz wspierające relacje – jak mogą zasilać. Jak bardzo relacje, które miałeś w życiu, kształtowałeś? Jak one wpływały na Twoje utrzymanie się w tej decyzji?
Mariusz: Dążyłem do tego celu, ale to nie było takie kurczowe trzymanie się go. Tak jak mówisz o tym urlopie z chłopakami –spędziłeś dobry czas, to tego się trzymaj. Nie żałuj, że mogłeś wydać te pieniądze na spłatę kredytu. Czasami, jak się za bardzo chce, to może się wszystko zawalić. To „chciejstwo” można przełożyć na motywację. Ale życie jest, jakie jest – czasami nie wiadomo, co nas spotka. Można liczyć, że przejdziesz na emeryturę w wieku 60-62 lat, a co jeśli nagle podwyższą wiek emerytalny i nie przewidziałeś, żeby zebrać pieniądze na ten czas bez emerytury?
Dominik: A spotkałeś się z jakąś zazdrością, że tak masz?
Mariusz: Słyszałem czasami: „Ale masz fajnie”, „Też bym tak chciał”. Niektórzy może mieli taki żal do swoich decyzji, że już dla nich jest za późno, by coś zmienić. Ale sporo osób się też po prostu cieszyło.
Dominik: Może da się zrobić, żeby przejść na pół etatu… tych opcji jest więcej niż tylko myślenie zero-jedynkowe, że albo pracujesz, albo nie.
Mariusz: Faktycznie, dobrze, że o tym powiedziałeś, bo to pokazuje, że można sprawdzić więcej opcji. To też takie sprawdzanie rzeczywistości – bo jeśli ustawisz sobie, że chcesz skończyć pracę w wieku 60 lat, ale zostały ci trzy lata i widzisz, że nie osiągniesz celu, to może to frustrować. Ale lepiej wtedy skorygować swój cel i plan.
Co robić na wcześniejszej emeryturze?
Dominik: Całkowicie się zgadzam. Chciałbym teraz popatrzeć na ten czas, gdy już nie pracujesz. Pamiętam, że osoby z mojego otoczenia — może starsze od ciebie o jakieś osiem lat – gdy przechodziły na emeryturę, w ich życiu pojawiała się pustka. Praca wyznaczała im rytm, a nagle mają cały dzień dla siebie. Jak to było u ciebie? Wiedziałeś, co będzie wypełniać Twój czas? Co się robi, gdy nie trzeba pracować?
Mariusz: Tego się nie da tak ustawić z dnia na dzień. Trzeba wcześniej zająć się tym tematem. Niektórzy są wręcz zaskoczeni swoim przejściem na emeryturę. Zdarza się, że ktoś umiera niedługo po tym, jak przestaje pracować – bo nie wie, co ze sobą zrobić. Ja sobie planowałem ten czas z mentoringiem, bo bardzo mi się to podejście spodobało. Przez pierwsze lata chcieliśmy też z żoną poodwiedzać te miejsca, na które wcześniej nie było czasu.
Nie można się też odciąć od ludzi, swojej wspólnoty. Moja żona jest siedem lat młodsza ode mnie. Zapisaliśmy się do klubu seniora. To brzmi, jakby trzeba było mieć 80 lat, ale nie – już od 55 można się zapisać, są kursy językowe i inne aktywności. Poszliśmy sobie postrzelać z wiatrówki, ludzie uczą się chińskiego… naprawdę, jest dużo rzeczy, które można robić. Ale najpierw trzeba sobie zadać pytanie: „Co ja właściwie chcę robić?”.
Dzielenie się doświadczeniem
Dominik: A możesz więcej powiedzieć o mentoringu?
Mariusz: U nas w firmie powstał taki projekt mentoringowy. To był kilkudniowy cykl, dostaliśmy certyfikat, uczyliśmy się, jak być mentorem. Później miałem kilku swoich mentee. Zawsze mnie to interesowało. Chciałbym z młodymi ludźmi wspólnie poszukać, gdzie czują się dobrze – nie narzucać, nie prowadzić ich za rękę. Nie chodzi mi o to, żeby robić to zarobkowo, tylko spożytkować swoje doświadczenie.
Dominik: Nie każdy zdaje sobie sprawę, jakie są różnice między mentoringiem, coachingiem czy treningiem. Mentor dzieli się swoim doświadczeniem, ale nie robi nic za osobę mentorowaną. Wielokrotnie mówiliśmy o tym, żeby reagować na to, co życie przynosi. Jesteś w miejscu, które sobie wyobraziłeś dwadzieścia lat temu. Co cię zaskoczyło? Na co jeszcze musisz się przygotować? Co jest na plus?
Mariusz: Jestem zadowolony z tego, co się udało. Łapię się czasem na tym i potrafię się wtedy zatrzymać, że chcę za czymś gonić, bo ktoś coś ma. Widzę, że jestem w tym jak każdy inny człowiek, ale może nie męczę się już tymi tematami tak jak kiedyś. Łatwo się mówi: „Nie denerwuj się, bo nie masz na to wpływu”, ale czasem trzeba naprawdę usiąść i to przemyśleć. Na przykład przy tematach politycznych, wojennych, które są niespokojne – wtedy siadam i myślę, staram się mimo wszystko być szczęśliwy i robić swoje. A przyszłość zweryfikuje, jak to wszystko się poukłada.
Jeszcze jedna rzecz a propos czasu – emeryci mają go naprawdę dużo. Nie ma już tego bata, że trzeba pójść do pracy. Jest tylko życie prywatne: zaczyna się dzień i nagle się kończy. Teraz wiem, że ten czas trzeba jednak trochę trzymać w ryzach.
Rada dla innych
Dominik: Może nawet jest większa odpowiedzialność, gdy samemu trzeba zaplanować cały dzień. I trochę już podsumowując naszą rozmowę: jakbyś miał dać radę komuś, kto ma czterdzieści parę lat i myśli o tym, żeby żyć po swojemu jeszcze przed oficjalną emeryturą – to czego warto się nauczyć? Jak działać? Nie chodzi o coś uniwersalnego, tylko to, co tobie przychodzi do głowy.
Mariusz: Poleciłbym, żeby usiąść i ustalić sobie cel, a potem zastanowić się, co jest istotne, żeby go osiągnąć. Dla mnie to była kwestia finansów, lokalizacji – gdzie mieszkamy, i jak to wszystko ułożymy rodzinnie. Pod tymi trzema punktami kryje się mnóstwo zagadnień, które trzeba przemyśleć. Najpierw przeszedłem przez to sam ze sobą. Bardzo ważne są finanse, bo cała reszta może się jakoś ułożyć. A potem –już z gotową propozycją, z planem A i B – porozmawiać z drugą połówką o tym, jak to widzimy.
Dominik: Nie jesteśmy samotnymi wyspami. Dzięki.
Poznaj również
Poznaj społeczność ludzi, którzy chcą żyć w zgodzie ze sobą. Skorzystaj ze wsparcia w świadomym, mądrym i produktywnym działaniu. Bierz udział w wyzwaniach, live’ach i minikursach. Dziel się swoimi przemyśleniami i inspiruj innymi osobami.

