Zauważyłem, że jest zestaw czynności, które wykonuję codziennie i które sprawiają, że niezależnie od tego, jaki mam humor, energię i co mam do zrobienia w danym dniu, po ich wykonaniu jest mi łatwiej i czuję się spokojniejszy. Nazywam je fundamentami mojego dnia i odkąd zdałem sobie sprawę z tego, jak istotny mają na mnie wpływ, bardzo dbam o ich regularne wykonywanie. Jak je budowałem i wybierałem? Jakie to czynności? Zapraszam do czytania!
Co sprawia, że coś nazywam fundamentem?
Niektóre dni są łatwiejsze „w obsłudze” – wstaję rano uśmiechnięty, pełen energii, gotowy do działania. Niezależnie od tego, co mam do zrobienia, robię to z dużą łatwością i raczej nie prokrastynuję niczego. Są też dni zupełnie inne – kiedy zaraz po przebudzeniu czuję się zmęczony, niespokojny i przytłoczony tym, co mnie czeka. Jest to niezależne od zaplanowanych zadań i spotkań. Dużo zależy po prostu od dnia, stopnia wyspania, tego, co działo się wcześniej, tego, co czytam, z kim się spotkałem, co mi się śniło w nocy, liczby trudnych zdarzeń i wielu innych czynników, które nie należą do nas.
Obserwuję siebie i w pewien sposób nawet mierzę. Zapisuję, ile czasu spędzam na jakich czynnościach, podsumowuję swoje dni, nadając im tag, który tak naprawdę jest oceną. Na podstawie tych rzeczy mogę ocenić, jaki to był dla mnie dzień i w jaki sposób wtedy działałem. Do tego dochodzi notatka w dzienniku, w której także zapisuję informacje o sobie – zwłaszcza o nastroju i emocjach.
Zbieram te wszystkie informacje i dzięki temu mogę wywnioskować, które dni były dla mnie dobre, a które gorsze. Zauważyłem, że z tych danych mocno wynikają pewne zależności. Niezależnie od tego, w jakim humorze się obudziłem i jakie miałem nastawienie do dnia, jeżeli rano robiłem określone czynności, to potem ten dzień był dla mnie lepszy. Kiedy tych czynności nie wykonywałem, to dni były gorsze – także niezależnie od stanu, w jakim się budziłem i co miałem zaplanowane.
Ponieważ te czynności sprawiają, że jestem lepszą wersją siebie, nazwałem je swoimi fundamentami. Dbam, aby jak najczęściej były obecne w moich porankach.
Medytacja
Pierwszy fundament to medytacja. Wiele już o niej napisano i powiedziano. Nie będę tu pisał o tym, jak zacząć. Napiszę, dlaczego dla mnie jest to tak ważna praktyka. Medytacja uczy mnie zauważać emocje, myśli, zmartwienia, automatyczne działania, mikroszczęścia i inne sytuacje, których dostrzeżenie wymaga skupienia. Dzięki zauważaniu tych mikromomentów jestem w stanie wybierać, jak na nie odpowiadam.
Zanim zacząłem medytować, dużo bardziej emocjonalnie reagowałem na przeróżne sytuacje, dużo rzadziej zauważałem ważne zmiany w moim otoczeniu.
Prosty akt medytowania codziennie rano przez 20 minut pomaga mi działać dużo bardziej świadomie. A to ma ogromny pozytywny wpływ na moje życie. Częściej zauważam te momenty, w których wcześniej reagowałem automatycznie, bez przemyślenia tego, jakie będą skutki reakcji dla mnie i dla innych. Teraz dużo częściej umiem się zatrzymać i wybrać, co zrobię.
Bieganie/ćwiczenie
Ćwiczenia i aktywność dają oczywiste pozytywne efekty dla zdrowia. Jest mnóstwo badań pokazujących wpływ ćwiczeń na ciało, szybkość reakcji, umiejętność skupiania się i wiele innych obszarów.
Dla mnie jest to oczywiście bardzo ważne, jednak najważniejsze jest coś innego – mój poziom energii w ciągu dnia. Kiedy rano poćwiczę – niezależnie, czy to będzie ćwiczenie siłowe, czy bieganie – to jest mi po prostu łatwiej w ciągu dnia.
Moi bliscy, nawet jeżeli nie widzieliby mnie ćwiczącego rano, wiedzą, czy zadbałem o aktywność w danym dniu. Mówią mi, że widać, że więcej się uśmiecham, jestem żywszy i wręcz inaczej mówię. Aż tak widoczne są efekty poświęcenia rano kilkudziesięciu minut na aktywne rozpoczęcie dnia.
MIT-y
MIT to Most Important Task – najważniejsze zadanie. Kolejnym fundamentem jest ustalenie codziennie rano, co jest najważniejszego do zrobienia w danym dniu. Często mam na dzień zaplanowanych wiele zadań. Do tego dochodzą wydarzenia w kalendarzu. Jeżeli połączyć to z czasem niższym nastrojem, to mam przepis na niepokój i stres. Prostą i niezawodną receptą na ten stres jest spokojnie usiąść, popatrzeć na wszystko, co mam zaplanowane na dzień, i wybrać około trzech MIT-ów. Nawet jeśli w ciągu dnia zrobię tylko te trzy zadania, to już będzie to dobry dzień. Świadomość, że zajmuję się tym, co najważniejsze, działa na mnie bardzo uspokajająco. Dlatego bardzo dbam o to każdego dnia. Dlatego też wybieranie MIT-ów jest jednym z moich fundamentów.
Zimny prysznic
Ostatnim elementem układanki, który jest częścią mojego początku dnia, jest zimny prysznic. Zimny prysznic to pobudka dla ciała i głowy oraz ćwiczenia dla układu krwionośnego. To też ćwiczenie tolerowania czegoś trudnego do zrobienia i robienia tego. Nie jest łatwo wejść pod zimny prysznic – nie będę udawał, że jest to łatwe i przyjemne. Jednocześnie pokazuję sobie, że mogę zrobić to, co zaplanowałem, a dodatkowo mam pozytywne efekty dla zdrowia. Małe ćwiczenie z tzw. silnej woli. Ciekawie jest to opisane w książce The Flinch Juliena Smitha.
Podsumowanie
Cztery opisane przeze mnie aktywności, jeżeli wykonuję je regularnie, pomagają mi dobrze zacząć dzień i skutecznie działać. Pomagają także, kiedy coś trudnego dzieje się w moim życiu. Nawet jak nie jestem w stanie kontrolować tego, co się dzieje w ciągu dnia, to wciąż mogę kontrolować to, co robię rano. Nadają dniom niezmienną strukturę, są fundamentem, na którym buduję dobre dni.