Pierwszy raz o tym koszcie usłyszałem, gdy byłem początkującym liderem zespołu. Przedstawiając mojemu przełożonemu pomysł na szkolenie dla mojego zespołu pokazałem wyliczenia, ile to szkolenie będzie kosztować. Uwzględniłem koszt wynajęcia sali, koszt zatrudnienia trenera, przerwy kawowej itd. I wtedy usłyszałem pytanie – a jaki jest koszt utraconych korzyści? Nie wiedziałem o co chodzi. A chodziło o to, że nie policzyłem kosztu tego, że mój zespół przez chwilę nie będzie pracował i w tym czasie nie będzie generował przychodu dla firmy. Kiedy uwzględniłem ten koszt, okazało się, że jest on czterokrotnie większy niż koszt policzony przeze mnie. To była dla mnie ważna lekcja biznesowa, ale przede wszystkim życiowa.
Kiedy poświęcam czemuś energię, kiedy zgadzam się na x to zawsze, ale to zawsze jest jakiś kosz alternatywny. Robiąc X nie robię Y.
Kiedy zgadzam się wystąpić w podcaście, nie przygotowuję nowych materiałów do mojego podcastu lub do intencjonalnie.pl. Kiedy oglądam film, to nie czytam książki. Kiedy umawiam się na spotkanie, to wiem, że w tym czasie nie odpocznę, ani nie przygotuje czegoś ciekawego na czas z synami.
I nie mam na myśli tutaj, że któreś jest lepsze lub gorsze – jest ogromna wartość w wystąpieniu jako gość w podcaście, oglądaniu filmu i spotykaniu się ze znajomymi. Ale dobrze jest, kiedy te decyzje podejmuję w kontekście – to wszystko nie jest tylko kosztem mojego czasu, ale też innych rzeczy, których w tym czasie nie zrobię.
Chcę świadomie uwzględniać koszt alternatywny, kiedy mówię czemuś TAK. To równie ważne jak świadome mówienie NIE.
W jaki sposób (kiedy, przy jakich sytuacjach) uwzględniacie koszt alternatywny?