Nie raz już wspominałem, że kolekcjonuję pytania. W aplikacji, w której zbieram i przetwarzam notatki, mam notatkę zatytułowaną „Nauka zadawania dobrych pytań”. Nagrałem nawet odcinek podcastu o moich ulubionych pytaniach. Uważam, że sztuka zadawania pytań pozwala mi lepiej myśleć, rozmawiać i rozumieć świat. Jest jednak pewien warunek konieczny, aby pytania mi w tym pomogły. Muszę je sobie zadać i szczerze na nie odpowiedzieć – z czym już różnie bywa. Dlaczego tak jest? I jak sobie z tym radzę?
Zbieranie pytań
Zacznijmy od truizmu: żeby zadać sobie dobre pytanie, trzeba najpierw to pytanie wymyślić lub znaleźć. A czasami nie jest to łatwe. Jasne, większość z nas od razu stworzy kilkanaście lub kilkadziesiąt pytań typu „dlaczego” (a może nawet 5 razy dlaczego – istnieje metoda, w której zadajemy do odpowiedzi pytanie „dlaczego” i robimy to pięć razy, dzięki czemu dochodzimy do źródła problemu), „skąd to wiesz”, „kiedy się o tym dowiedziałeś”, „jak to sprawdzisz” itd. Ale po pewnym czasie okaże się, że zaczynają one krążyć wokół podobnych sformułowań. Takie pytania na początku są dobre, ale dość szybko zauważam, że nie poszerzają mojego myślenia.
Dlatego szukam pytań, które dają mi trochę więcej – w bardzo konkretnych obszarach. W tym momencie możecie zapytać: „A co to znaczy, że dają ci trochę więcej?”. Znakomite pytanie! Już odpowiadam.
Co dają mi dobre pytania?
W książce „Think Like a Rocket Scientist” Ozana Varola znalazłem takie zdanie:
Your assumptions are your windows on the world, scrub them off every once in a while, or the light won’t come in.
Czyli:
Twoje założenia są twoimi oknami na świat, umyj je od czasu do czasu, bo światło przestanie przez nie wpadać.
Dobre pytania pomagają mi patrzeć na świat przez umyte okna. Pomagają się zatrzymać. Dobre pytania pomagają mi zmienić to, co robię i jak robię. Bardzo często tak przyzwyczajam się do czegoś, co wymyśliłem, że nie zauważam słabych stron swojego procesu myślowego i rozwiązania. Gdy nie mam obok siebie kogoś, kto jest w stanie powiedzieć mi wprost, co nie działa, to właśnie dobre pytania pomagają mi spojrzeć z boku.
Dobre pytania uczą mnie szczerości w stosunku do siebie – zadając sobie pytanie, od razu czuję, kiedy odpowiedź (zarówno proces, jak i efekt) będzie dla mnie trudna. Nawet jeżeli unikam odpowiedzi na postawione pytanie, już samo to uczucie jest dla mnie ważnym sygnałem.
Dobre pytania pomagają mi zobaczyć lepsze rozwiązanie. Często mam tak, że zaczynam realizować pierwszy pomysł, który przyjdzie mi do głowy. Nauczyłem się jednak wykorzystywać sztukę zadawania pytań samemu sobie – m.in. pytań o to, jakich rozwiązań nie dostrzegam albo czego nie wziąłem pod uwagę – dzięki czemu mam szansę lepiej przeanalizować projekt, który właśnie rozpoczynam.
Podsumowując: dobre pytania pomagają mi schodzić z utartych szlaków, nie gnuśnieć, aktualizować wiedzę, działać w bardziej przemyślany sposób i wybierać lepsze rozwiązania.
Pytania, które zadaję sobie
W notatce, o której wspomniałem na początku, mam dziś zgromadzonych ponad 100 pytań. Podzieliłem je na kilka, jeszcze nie do końca przemyślanych, kategorii. Na przykład:
- często zadawane pytania
- weryfikacja założeń
- w rozmowie (główne pytanie: „Jakie dowody zmieniłyby twoje zdanie?”)
- projekt i działanie
- pytania do negative visualization
- prowadzenie firmy
- pytania pomocne dla liderek i liderów
- pytania pogrupowane według książki, z której pochodzą (jeżeli układają się w pewien ciąg myślowy).
Czy zadaję sobie wszystkie te pytania? I tak, i nie. W momencie zapisywania weryfikuję, czy pytanie mnie ciekawi i czy ze mną rezonuje. Jeżeli tak, zapisuję je na liście. Ale to nie oznacza, że zaraz na nie odpowiadam. Bo zadanie pytania nie jest jednoznaczne z udzieleniem odpowiedzi.
Tak naprawdę z całej swojej listy zadałem sobie i odpowiedziałem na może 10–15 pytań. Dlaczego tak mało? Bo o ile zadanie pytania jest łatwe, o tyle dobra odpowiedź zajmuje czas i bywa trudna emocjonalnie.
Dlatego w moim przypadku sztuka zadawania pytań samemu sobie jest tak trudna – pojawia się pokusa, by uniknąć odpowiedzi (na którą nikt poza mną nie czeka) albo spłycić pytanie i się nad nim prześliznąć.
Pomaga mi organizowanie specjalnego czasu na odpowiadanie na pytania, np. w ramach dnia esencjalisty.
Pytania, które zadaję sobie, a odpowiedzią dzielę się z innymi
Wiem, że zadanie sobie pytania często jest trudne, a jeszcze trudniej jest odpowiedzieć.
Mam na to dwa sposoby. Jeden jest banalnie prosty: czasami opisuję pytanie (np. w społeczności Intencjonalnie.pl albo w cyklu #sześć) i w ramach opowiadania o nim podaję swoją odpowiedź. Chcę się dzielić przykładem, więc odpowiadam szczerze. Na wiele pytań odpowiedziałem właśnie w ten sposób! Dzięki robieniu tego dla kogoś znajduję przestrzeń odpowiedzi dla siebie.
Przykład: ostatnio opisałem pytanie „Co warto, abym odpuścił/a, żeby x stało się możliwe/łatwiejsze?”. Moja odpowiedź wysłana do społeczności brzmiała:
Dla mnie to jedno z trudniejszych pytań, które uczyłem się zadawać. Po pierwsze, nazywam coś odpuszczeniem (co dla mnie oznacza zostawienie, niezrobienie), co wymaga ode mnie pogodzenia się z tym, że tego nie będzie. Po drugie, wiąże się to z przekonaniami, jakie miałem wdrukowane w siebie z całego okresu formacyjnego (postrzeganie siebie jako tego ze słomianym zapałem, co się zapala na chwilę, a potem zostawia) – odpuszczanie wzmacniało tamto przekonanie.
Dopiero po terapii, rozpoznaniu przekonań kluczowych, dyskusji z nimi i ich zmianie mam częściej przestrzeń na odpuszczanie. Więc dla mnie to niby niewinne pytanie wcale takie niewinne nie jest ;)
Drugi sposób też jest powiązany z innymi osobami – czasami zadaję sobie pytanie, mówię o tym przyjaciołom i opowiadam im, jaka jest moja odpowiedź. Moi przyjaciele wiedzą, że mogą mi wprost mówić, kiedy słyszą w moich odpowiedziach unikanie zmierzenia się z esencją pytania. Zmusza mnie to do poszukania prawdziwej odpowiedzi. Jestem im za to bardzo wdzięczny!
Szanując czas innych osób, staram się nie nadużywać tej opcji. Niekiedy wystarczy nawet, że wyobrażę sobie czyjeś spojrzenie, kiedy unikam odpowiedzi na pytanie. Samą swoją obecnością przyjaciele pomagają mi szczerze zmierzyć się z pytaniem.
Podsumowanie
Z pytaniami wiąże się też duża odpowiedzialność. Dlaczego? Bo pytania pozwalają szerzej i prawdziwiej spojrzeć na siebie, własne działanie i priorytety. Pomagają lepiej zobaczyć rzeczywistość – a po odkryciu rzeczywistości i powiedzeniu sobie wprost, jak ona wygląda, nie można już udawać, że się nie wie. Ale o to właśnie chodzi w dobrych pytaniach: pomagają działać z najlepszą dostępną wiedzą.