W opisie książki “Próba ognia. Jak przejść przez wypalenie zawodowe i odzyskać energię do życia” Danuty Rocławskiej można znaleźć taki fragment:
Wypalenie to nie lenistwo czy słabość. To złożony proces, który dotyka osoby ambitne i zaangażowane. Zaczyna się od chęci dawania z siebie wszystkiego, a kończy wyczerpaniem, problemami zdrowotnymi i poczuciem pustki. To prawdziwa próba ognia. Ale można z niej wyjść silniejszym. Pomagają w tym czułe wartości: autentyczność zamiast perfekcji, współpraca zamiast rywalizacji, wsparcie zamiast samotności. Kluczem jest zmiana przekonań i odkrycie nowych sposobów bycia – zarówno w pracy, jak i w życiu.
To wszystko prawda i opis tego jak przejść tę próbę ognia znajdziecie we wspomnianej książce. Kiedy rozmawiałem z Danusią o tej książce zdałem sobie sprawę, że można znaleźć w niej dużo więcej informacji – jak sprawdzać czy wpada się w wypalenie, zanim się w nie wpadnie, jak pomagać ludziom ze swojego otoczenia i przede wszystkim jak pomagać sobie dobrze układać pracę, aby nie zbliżać się do tego trudnego stanu. Już wiem, że zamówię tę książkę dla znajomych liderek i liderów – żeby pomóc im być lepszymi liderami i liderkami dla swoich zespołów! Zapraszam do naszej rozmowy!
Podcast: Play in new window | Download | Embed
Intencjonalny newsletter
Co tydzień wysyłam list, w którym zapraszam do rozmowy i zadania sobie ważnych pytań.
Gościnie
Danusia Racławska – psycholożka i psychoedukatorka. Wspiera osoby i organizacje w obszarze rozwoju oraz w radzeniu sobie z kryzysami w miejscu pracy. Specjalizuje się w tematyce wypalenia zawodowego. Jest osobą poszukującą głębszego sensu w swoim życiu.
Linki
- #178 Wypalenie zawodowe – rozmowa z Danusią Rocławską
- #204 Perfekcjonizm a wypalenie zawodowe – rozmowa z Danutą Rocławską
- Danuta Racławska, Próba ognia. Jak przejść przez wypalenie zawodowe i odzyskać energię do życia
- Władysław Orkan, Pochwała życia
- Tomasz Stawiszyński, Ucieczka od bezradności
Streszczenie
Skąd pomysł na książkę?
Dominik: Specjalną okazją do naszego spotkania jest książka, którą napisałaś – „Próba ognia”. Jaki był powód jej napisania? To przecież trudny, długi proces, który wymaga sporo energii. Co Cię popchnęło na tę drogę?
Danusia: Impulsów było wiele. Chciałam podzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem – przez ostatnie lata zgromadziłam ich naprawdę dużo w obszarze wypalenia zawodowego, zwłaszcza dzięki pracy z osobami, którym mogłam towarzyszyć w wychodzeniu z tego stanu. Wielokrotnie słyszałam, że mam dużą wiedzę na ten temat, i pojawiały się sugestie, żeby przelać to na papier. Poza tym bardzo lubię pisać – to forma wyrażania mnie samej i tego, co mnie kręci. Pewnego dnia obudziłam się i po prostu wiedziałam, jak chcę napisać tę książkę. I tak się zaczęło.
Jak utrzymać motywacja pisania?
Dominik: W moim życiu też była historia pisania. Motywacja jest tym, co uruchamia pierwszy krok, ale potrzeba też siły, by utrzymać proces. Gdy usiadłaś i podjęłaś decyzję o pisaniu książki, to jak dalej do tego podeszłaś? Kiedy wiedziałaś, jaka będzie jej struktura?
Danusia: To był proces aktywny, choć nie do końca świadomy. Wiedziałam, że chcę to robić i jak to robić. Nie chciałam napisać zwykłego poradnika – chciałam zrobić to po swojemu. Ważna była dla mnie koncepcja podróży bohatera, którą wykorzystałam, by przeprowadzić czytelnika przez proces wypalenia zawodowego. To ustawiło całą książkę. Pokazałam tam proces transformacji, autorefleksji. W głowie miałam całość – pisanie było dla mnie jak inżynieria wsteczna. Robiłam to w dużym flow.
Dominik: Trochę Ci tego zazdroszczę.
Danusia: Były też trudne momenty.
Do kogo należy Twoje życie?
Dominik: Miałem przywilej przeczytania Twojej książki wcześniej. Bardzo doceniam, że w części, w której pokazujesz, że może być trudno – jeszcze bez nazywania tego wypaleniem – jest sporo historii ludzi, z którymi pracowałaś. Na różnych etapach te historie mocno ze mną rezonowały. Sam też miałem doświadczenie otarcia się o wypalenie zawodowe. Szczególnie zapadła mi w pamięć historia pana, któremu zadałaś pytanie: „Do kogo należy Twoje życie?” Możesz opowiedzieć trochę o tym wątku? To pytanie tak mnie zatrzymało, że zapisywałem w dzienniku sporo myśli wokół niego.
Pochłonięcie przez jedną tożsamość
Danusia: Doskonale pamiętam ten moment z moim klientem. W tamtym czasie mierzył się z wewnętrzną konfrontacją. Myślę, że jest ona potrzebna, gdy jakaś sfera zaczyna zbyt mocno dominować w naszym życiu. W jego przypadku „maska zawodowa” stała się tak sztywna i ciasna, że właściwie pochłonęła całą jego tożsamość. A przecież nie jesteśmy tylko podmiotami na rynku pracy. On płacił za to relacjami i zdrowiem. Wiedział, że to efekt społecznych oczekiwań, że ludzie wokół tak robili – ale czuł, że to nie jego droga. Pamiętam tę sesję bardzo dobrze: był wyczerpany, jego życie się rozsypywało, a on nie dawał sobie prawa do zatrzymania, do urlopu, do odpoczynku. Wtedy właśnie pojawiło się pytanie: „Do kogo należy Twoje życie? Kim chcesz tutaj właściwie być?” To pytanie jest potrzebne w momencie próby, w chwili kryzysu. Bo każdy kryzys można potraktować jako szansę – by zawrócić do siebie.
Dominik: To pytanie zapadło mi w głowie, bo padło w kontekście sytuacji, w której ktoś mówił: „Nie pojadę na weekend, bo szef może mnie w sobotę potrzebować”. Sam nie pracuję z osobami doświadczającymi wypalenia zawodowego, ale widzę, że moi klienci szukają znaczenia – sensu tego, dlaczego zajmują się akurat tą pracą. Widzę też tęsknotę, by podejście do pracy było zdrowe, a jednocześnie, by praca miała znaczenie.
Czasem zazdroszczę osobom, które przez osiem godzin robią obojętnie co, bo ich celem jest tylko uzyskanie środków do życia. Dla nich łatwiej jest się nie przejmować. A są też osoby, dla których ważne jest, by robić coś znaczącego – i wtedy łatwo się w tym zatracić.
Do tego dochodzi jeszcze kwestia kapitalizmu – komu właściwie służymy naszą pracą.
Nie wiem, jak często spotykasz się z taką stroną ludzi – że chcą, by ich praca miała sens, a jednocześnie tracą balans, gdy angażują się za bardzo? Wiem, że to szeroki temat.
Balansowanie
Danusia: Być może właśnie o to chodzi – o balansowanie. My jako ludzie (uogólniam) dążymy do równowagi we wszystkim, co robimy. Z jednej strony lubimy się angażować, ale mamy też kulturowy koncept, wręcz nakaz, że praca ma być czymś więcej niż tylko zarabianiem pieniędzy. A moje doświadczenie pokazuje, że jeśli praca jest tylko zarabianiem pieniędzy – to czemu nie? Wciąż możemy szukać znaczenia w innych sferach.
Często jednak upychamy nasze potrzeby, pragnienia i oczekiwania w obszarze kariery czy rozwoju zawodowego – i to zaburzenie proporcji powoduje, że odłączamy się od naszej prawdziwej natury. Wtedy pojawiają się niezaspokojone potrzeby, zaczyna się równia pochyła, a wraz z nią kryzys i wypalenie zawodowe.
Na skali wypalenia i zaangażowania
Dominik: Ta skala to nie jest tylko od wypalenia zawodowego do jego braku – tam dalej jest też nasze zaangażowanie. Cytujesz w książce badania Gallupa, w których mowa o tym, że na całym świecie coraz mniej się angażujemy.
Często szukamy równowagi, a dla mnie to właśnie jest akt balansowania.
Ale mam też wrażenie, że takie biczowanie się, że nie jesteśmy wystarczająco zaangażowani, samo w sobie prowadzi do wypalenia. Zastanawiam się, na ile tworzy się w nas frustracja, gdy widzimy presję na to, by zawsze być zaangażowanym.
Danusia: Myślę, że kiedy stawiamy sobie wygórowaną poprzeczkę, to rzeczywiście łatwo wpaść w frustrację. Bardzo powszechne jest dziś porównywanie się do innych – i to też generuje frustrację. Cały czas jesteśmy w działaniu, w rywalizacji, a to prowadzi czasem do poczucia pustki. Ta nadaktywność odbiera nam moment autorefleksji, kontemplacji. A ja wracam wtedy do pytań: Po co jestem? Do kogo należy moje życie?
Tę skalę wypalenie–zaangażowanie potraktowałabym umownie – nie jako ocenę, ale jako narzędzie sprawdzania: gdzie teraz jestem, czego potrzebuję w tym momencie. To pozwala się zatrzymać. A jeśli działamy tylko na automacie, możemy zapędzić się aż do wyczerpania.
Gdybyśmy naturalnie nie odczuwali zmęczenia, moglibyśmy się zapracować na śmierć. Zmęczenie jest mądrością ciała, które mówi: „Dłużej nie dam rady cię wspierać”.
Dominik: W Twojej książce jest też historia pani, która po urodzeniu dziecka chciała być tak samo aktywna jak wcześniej. Wstawała o trzeciej nad ranem, a kładła się bardzo późno w nocy.
Wpływ przekonań
Danusia: Bardzo porusza mnie historia tej kobiety. Od swojej mamy słyszała, że skoro urodziła się w środę, to będzie pracowita. Od 18. roku życia prowadziła rodzinną firmę. Bardzo chciała się w tym sprawdzać i wyrabiać. Pierwszy raz zauważyła coś niepokojącego na potańcówce – poczuła, że jej ciało odmawia elastyczności, że jest sztywne. Spotkałyśmy się, gdy miała około czterdziestki – była mamą dwójki dzieci, miała bardzo oddaną relację partnerską i bardzo chciała wyjść z tego schematu, w którym tkwiła całe życie.
Ciekawe, że ostatecznie okazało się, iż wcale nie urodziła się w środę – to była rodzinna legenda, która funkcjonowała latami i ciągle jej to powtarzano.
Dominik: Z tego samego zestawu przekonań – ja urodziłem się w niedzielę, a podobno w niedzielę rodzą się osoby leniwe.
Danusia: A ja urodziłam się w niedzielę wielkanocną, więc słyszałam, że jestem leniem do kwadratu. I faktycznie przez część dorosłego życia walczyłam z tym przekonaniem.
Ostatnio miałam spotkanie z klientem, który pracuje po 10 godzin dziennie. Okazało się, że w dzieciństwie słyszał od taty: „Co tak leżysz? Lepiej byś coś zrobił”. I on jako dorosły człowiek nie potrafił odpoczywać.
W drugiej części książki rozmawiam z Asią Gutral właśnie o tym, co robią z nami przekonania. To one w procesie internalizacji przyjmujemy jako swoje, a potem nie potrafimy się położyć, nie potrafimy odpocząć.
Wybór rozmówców do książki
Dominik: W pierwszej części książki piszesz o zauważaniu – że coś się dzieje, o szukaniu sprzymierzeńców zmiany, ale też jej sabotażystów. Drugą część nazwałaś wskazówkami na czas próby. Rozmawiasz tam z różnymi osobami o perfekcjonizmie, przekonaniach, energii życiowej, emocjach, uważności itd. W jaki sposób dobierałaś te tematy? Gości? Jak one dla Ciebie uzupełniają tę pierwszą część?
Danusia: Bardzo zależało mi na poszerzeniu perspektywy patrzenia na kryzys i na to, co może pomagać w trudnych sytuacjach. Te wskazówki na czas próby to rozmowy z osobami, które są ekspertami albo mają wyjątkowe doświadczenia.
Na początku miałam w głowie pewne zagadnienia, które koniecznie chciałam poruszyć. Wiedziałam, że chcę pokazać przekonania, perfekcjonizm – który jest często przedpolem wypalenia zawodowego. Bardzo mi zależało, żeby nie pokazywać tylko naszej zachodniej perspektywy, ale też inną.
Mam ogromne uznanie dla pracy z ciałem, blisko mi do metod wschodnich – wierzę, że uważność na ciało i zatrzymywanie się mogą prowadzić do autorefleksji i kontemplacji. Emocje to kolejny duży obszar. Miejsca pracy są swoistym tyglem emocjonalnym – tam dzieje się bardzo dużo. Doświadczamy entuzjazmu, frustracji, strachu. A z drugiej strony panuje przeświadczenie, że emocje trzeba zostawiać za drzwiami biura.
Chciałam też poruszyć temat mocnych stron i talentów, bo to daje nam punkt podparcia w przechodzeniu przez kryzysy. W tej części zależało mi na metapoziomie – pokazaniu, co dzieje się w organizacjach. A dopiero potem myślałam o gościach – o osobach, które chciały się podzielić swoją wiedzą.
Dominik: Dla mnie to jest spójne z odczuciem, jakie miałem podczas czytania. Z perspektywy czytelnika ta część jest równoważna pierwszej. Moja praca wokół wypalenia zawodowego nie byłaby pełna, gdybym nie zajmował się przekonaniami kluczowymi w terapii i nie praktykował uważności. To daje ogromną wartość.
Danusia: Bardzo się cieszę. Mam ogromną wdzięczność wobec wszystkich moich rozmówców, choć nie była to dla mnie oczywista praca – na co dzień nie zajmuję się prowadzeniem wywiadów. To było coś nowego, a jednocześnie miałam ogromną przyjemność bycia w każdej z tych rozmów. Uważam, że ten zbiór jest na tyle duży i różnorodny, że każdy może znaleźć w nim coś dla siebie.
Co z Tobą zostało?
Dominik: Może pamiętasz jakieś rzeczy z tych rozmów, które szczególnie utkwiły Ci w pamięci? Co zostało z Tobą na dłużej?
Danusia: To bardzo dobre, ale też trudne pytanie, bo każda rozmowa mnie wzbogaciła i w jakiś sposób poszerzyła moje myślenie – nie tylko o kryzysie wypalenia zawodowego, ale także o mnie samej.
W naszej rozmowie poruszyło mnie na przykład to, że nie tylko mocne strony i talenty są tym, na czym możemy się oprzeć. Mamy tak wiele różnych wrażliwości i modalności, które mogą nas wspierać w przechodzeniu przez wyzwania życia. Zostało mi też budowanie zaufania do siebie – bo wtedy łatwiej mieć zaufanie do świata i pełniej w nim egzystować.
Pamiętam również jedną rozmowę, w której padło, że jeśli jesteśmy sztywni i skoncentrowani wyłącznie na osiąganiu, zdobywaniu – na energii jang, tak gloryfikowanej w świecie Zachodu – to brakuje nam przeciwwagi, tego „opadania w dół”. A my mamy z tym trudność – przyznaniem sobie prawa do zmęczenia. Zamiast tego sięgamy po coś, co nas podbija: dopalacze, słodkie czy słone jedzenie. Widzę takie mechanizmy zarówno w wypaleniu, jak i u siebie.
Potrzebujemy rytuałów, które nas udomawiają. Nie służą niczemu produktywnemu, ale sprawiają, że czujemy się bardziej żywi w tym świecie.
Dominik: W książce przytaczasz też swoją historię – piszesz, że przez lata nie płakałaś, że byłaś w oddaleniu od siebie. A przecież nie można rezonować ze światem, gdy ciało jest sztywne i napięte. Dla mnie ta druga część książki właśnie o tym mówi, jak dotykać tej sztywności i ją puszczać. Bo kiedy jestem zamknięty, nie dociera do mnie ani to, co mówi moje ciało, ani to, co mówią moi bliscy. To było dla mnie bardzo ważne.
Uwalnianie płaczu
Danusia: Też się wzruszam, wracając do tego fragmentu. Pamiętam ten stan zagubienia, który wtedy mi towarzyszył, bo byłam w dużym oddzieleniu od siebie. Kiedyś bardzo wstydziłam się płakać – zwłaszcza w pracy albo z powodu pracy. A dziś myślę, że płacz jest oczyszczający. Wiem, jaką ma moc transformującą.
Nasze dusze – rozumiane jako potrzeba sensu w życiu – nie nadążają czasem za nami. Gubimy je gdzieś po drodze. To są bardzo złożone procesy. Kiedy skupiamy się tylko na karierze, odcinamy wiele ważnych wątków.
Dominik: Czasami – choć rzadko – na sesjach talentowych ktoś zaczyna płakać. I bardzo często od razu zaczyna się tłumaczyć. A to ogromna ulga, gdy można zapłakać przy kimś bez tłumaczenia.
Danusia: Zróbmy taki postulat – przestańmy przepraszać za to, że płaczemy. To naturalny proces, odpowiedź na siłę wzruszenia i emocji. To nasze naturalne wyposażenie.
Nawet u mnie, gdzie klienci i klientki mają bezpieczną przestrzeń podczas sesji, często za to przepraszają. To pokazuje, jak wiele jest jeszcze do przepracowania w tym temacie.
Wypalenie zawodowe a zmiany w świecie
Dominik: A jakie zmiany w kontekście wypalenia zauważasz? Czy coś się zmienia na rynku pracy?
Danusia: Mam poczucie, że w ostatnich latach bardzo dużo mówi się o wypaleniu – że weszło do mainstreamu. Podobnie jak coraz częściej mówi się o depresji. Wypalenie sprzęga się z poczuciem wszechobecnego zmęczenia.
Druga rzecz jest taka, że kiedyś wypalenie dotyczyło głównie zawodów pomocowych, a dziś jest egalitarne – niezależne od profesji. Pojawiły się też nowe zmienne, na przykład sztuczna inteligencja.
Podam przykład: ostatnio miałam sesję z klientką, naukowczynią. Trafiła do mnie bardzo wyczerpana. Kiedy sprawdzałyśmy konteksty, okazało się, że pracuje intensywnie z AI. Wspominała też o przebodźcowaniu, więc zaczęłyśmy ten wątek zgłębiać. Myślę, że AI tworzy iluzję nadproduktywności. Moja klientka przestała mieć czas na swobodne myślenie, takie błądzenie, i zaczęła pracować wyłącznie na samej esencji. Obserwuję, co się będzie działo w tym obszarze – jak to obciąży nasze procesy poznawcze.
Kolejna kwestia to pandemia i upowszechnienie pracy zdalnej. Ona też wprowadziła nowe pułapki: osłabienie więzi, rozbicie wspólnoty, utrudniony kontakt z ludźmi, którzy są naszym systemem wsparcia. Do tego ciągła ekspozycja na spotkania online, brak buforów między jednym a drugim zadaniem. Te wszystkie konteksty nakładają się na siebie i pogłębiają zmęczenie. To są warstwy kryzysów.
AI w pracy
Dominik: Mam taką refleksję. Kiedy pracuję z liderami i liderkami, często zauważają, że ktoś w zespole zmienia swoje zachowanie, i zastanawiają się, co mogą zrobić.
Kiedyś te wszystkie drobne rzeczy można było robić na automacie, teraz robi to AI, a ludziom zostają najbardziej wymagające zadania. Do tego dochodzi oczekiwanie, że będzie się robiło jeszcze więcej. I to się tylko pogłębia.
Danusia: Właśnie – i tutaj znowu kluczowa jest uważność. Jeśli widzimy, że AI wprowadza tyle zmian do pracy, to może warto na nowo się w niej ustawić, poszukać innych rozwiązań.
Chciałabym zakończyć naszą rozmowę pytaniem: jak byś chciał, żeby czytano Twoją książkę? Jaka praca tych osób dałaby Ci najwięcej satysfakcji, a im – efektów?
Jak czytać tę książkę?
Danusia: Nie wiem, mogę odpowiedzieć tylko ze swojego doświadczenia. Dostaję taki feedback, że moja książka jest dość gęsta i wymaga uważności. Myślę więc, że niech każdy czyta ją tak, jak chce. Ja puszczam ją w świat z intencją, że może być wsparciem. Jest praktyczna, a jednocześnie spisana z moją wrażliwością i empatią, więc może służyć. Ale nie mam pomysłu, jak należy ją czytać.
Może dla kogoś będą pomocne wywiady z osobami, które zaprosiłam, a dla kogoś innego istotne będzie zrozumienie całego procesu wypalenia zawodowego i jego transformującej mocy. Nie określam odbiorcy – ta książka jest uniwersalna, tak jak uniwersalny jest sam kryzys. Choć nie trzeba być w kryzysie, żeby ją czytać. Nie trzeba też być liderem, choć jest tam sporo odniesień do pracy zespołowej.
Ta książka jest w pełnej wolności.
Dominik: Często daję książki w prezencie. I zastanawiam się, komu podarowałbym tę. Na pewno komuś, kto przechodzi trudny czas – żeby mógł popatrzeć na siebie jak w lustrze. Zdecydowanie też liderom i liderkom, żeby mieli świadomość, co się dzieje. A także partnerom i partnerkom osób w kryzysie. Myślę, że to dobra książka również dla osób po kryzysie – jako przypomnienie, co może nas wspierać. Dla mnie ta książka ma moc przywoływania strategii, które pomagają.
Danusia: Bardzo się cieszę. Ładnie to podsumowałeś – i tak w swoim stylu.
Po napisaniu tej książki mam poczucie, że psychologia nie daje odpowiedzi na wszystkie pytania. To, że ją napisałam, nie zakończyło mojego zgłębiania tego tematu. Nadal szukam – i często znajduję odpowiedzi w filozofii.
Poznaj również
Poznaj społeczność ludzi, którzy chcą żyć w zgodzie ze sobą. Skorzystaj ze wsparcia w świadomym, mądrym i produktywnym działaniu. Bierz udział w wyzwaniach, live’ach i minikursach. Dziel się swoimi przemyśleniami i inspiruj innymi osobami.

