Z Joanną Malinowską Parzydło rozmawiałem w listopadzie. Zaprosiłem Asię do podcastu jako osobę, która mogła opowiedzieć o talencie Ideation (Odkrywczość). I była to świetna rozmowa, w której Joanna doskonale pokazała ten wspaniały talent. Niestety ja nie zadbałem wystarczająco o szczegóły techniczne i rozmowa została nagrana w niewystarczająco dobrej jakości. Za co bardzo Joannę przepraszam. I jednocześnie dzięki temu, że Joanna zgodziła się opublikować wywiad w wersji do czytania, możecie poznać ten talent w bardzo dojrzałej formie.
Dzień dobry, Asiu.
Dzień dobry.
Jest mi bardzo miło, że dołączyłaś do podcastu, że zgodziłaś się być głosem świetnego talentu ideation – odkrywczość. Cała Polska będzie teraz znać odkrywczość dzięki Twoim przemyśleniom, doświadczeniom. Zanim zaczniemy rozmawiać, bardzo prosiłbym Cię o powiedzenie kilku słów: kim jest Asia?
Dzień dobry wszystkim. Nazywam się Joanna Malinowska-Parzydło. W zasadzie jestem z jednej strony dojrzałą, spełnioną kobietą, z drugiej – praktykiem biznesu. Jako kobieta jestem mamą Jaśka i Olka, fantastycznych, mądrych mężczyzn, żoną Marka, znanego niektórym jako Najdroższy. ? Zawodowo natomiast po 20 latach spędzonych w korporacjach, w których zajmowałam się strategiczną komunikacją, a potem… nieco z przypadku, zostałam dyrektorem personalnym, poszłam budować swoją własną dobrą mini-korporację, a raczej strategiczny butik doradczy. Przywiązana do pewnych wartości uznałam, że nie należy z nich rezygnować w życiu, bo nie ma powodu. Tym samym dziś jestem wiceprezesem Personal Brand Institute, autorką bloga „Jesteś marką” i książki Jesteś marką. Jak odnieść sukces i pozostać sobą, lektorką audiobooka Jesteś marką, czytanego przez autorkę. ? Myślę, że przede wszystkim jestem kobietą z ogromnym apetytem na rozwój i dobre życie.
Wszystkie linki i treści, które wymieniła Asia, bardzo polecam, sam przeczytałem i zabiegałem o to, żeby Asia mnie odwiedziła. Jestem uradowany tym spotkaniem. Zanim zaczniemy rozmawiać o odkrywczości, to słówkiem wprowadzenia przeczytam podstawowy opis na temat odkrywczości wg Instytutu Gallupa: „Osoby, których talentem jest odkrywczość, są zafascynowane ideami. Są w stanie znaleźć połączenie pomiędzy zjawiskami, które na pierwszy rzut oka są bardzo odległe”. Jeszcze przytoczę jedną rzecz z grupy na Facebooku, gdzie dzielimy się talentami. Bardzo mi się spodobała jako takie podsumowanie ideation, które mam w głowie. Kamila Zielonka napisała: „Uwielbiam moje ideation za ocean możliwości, jaki przede mną roztacza”. Czy jak słyszysz taki opis, to jak to z Tobą rezonuje? Czy to jest o Tobie, odnajdujesz to u siebie?
Jedną z moich ulubionych mantr, z którymi wchodzę do biznes, bo pracuję z ludźmi biznesu, jest doprowadzenie ich do takiego stanu, w którym „przytłacza” ich ogrom ich własnych możliwości. Ja w tym stanie jestem od bardzo dawna, nie od zawsze, bo do tego trzeba dojść. Natomiast kiedy myślę o swojej odkrywczości, przypominam sobie zdanie wyrażone przez mojego mentora, osobę, która dwukrotnie w życiu robiła mi bardzo pogłębioną analizę moich zasobów osobistych, talentów. On mi wtedy powiedział: „Asiu, masz ogromną umiejętność związaną z naturalnym kobiecym mózgiem, umiejętność łączenia kropek, kropek z kompletnie różnych dziedzin”. I rzeczywiście tak jest, że potrafię znaleźć powiązanie pomiędzy rzeczami, które innym wydają się zupełnie abstrakcyjne. Co więcej, z tych różnych danych jestem w stanie bardzo szybko stworzyć jedną, prostą, atrakcyjną ideę. I rzeczywiście, idee mnie porywają.
Czytałem gdzieś ostatnio, przygotowując się do tej rozmowy, że „dla osób z tym talentem myślenie już jest działaniem”. Myślenie to już jest ta praca, którą się wykonuje. Co Ty o tym myślisz? Bo ja mam ideation bardzo nisko i wyobrażam sobie, że jak ktoś je ma, to ma takie podłączenie do czegoś, taki strumień wpływających pomysłów do głowy. Nie mogę sobie wyobrazić, skąd te pomysły się biorą, jak one się pojawiają w głowie, gdzie się przetwarzają.
To bardzo ciekawe, bo zawsze myślę o tym, że mam w głowie taki turboprocesor i czasem moja głowa i mój mózg, który jest bardzo silnie połączony z sercem, i wartościami, są tak przeładowane, że mówią: „Stop, dziś już nie wymyślisz niczego nowego, nie napiszesz żadnego tekstu, nie podzielisz się żadną inspiracją”. Tak, zgadzam się, że zanim idę trenować swoje ciało na siłowni czy na jodze, to najciężej pracującym organem w moim ciele jest mózg przetwarzający różne informacje. Natomiast przyjemna strona tego talentu sprawia, że czerpię inspirację ze wszystkiego, co mnie otacza. Daj mi tylko dane do przetworzenia, a ja natychmiast stworzę z tego nową, atrakcyjną dla ludzi i dla mnie jakość. Więc tak, masz rację, jest strumień świadomości. Inspiruje mnie wszystko, nie potrzebuję cudzych książek, potrzebuję niewiele – ale najbardziej lubię inspirować się człowiekiem, który zawsze jest dla mnie najciekawszym źródłem inspiracji, dlatego pracuję z ludźmi. Z całą zaś pewnością omawianemu dziś talentowi zawdzięczam koncepcję marki osobistej, drogę zawodową, gotowość do wymyślenia innym w ciągu 10 minut nowego modelu biznesowego albo nowego pomysłu na biznes.
To jest niesamowite, opowiadasz to z taką pewnością siebie, z przekonaniem…
Bo to jest tak, że ludzie samoświadomi mają większą pewność siebie. Dziś rozmawiamy o tym, na ile znamy przynajmniej własne talenty –zdefiniowane przez Gallupa, Adlera, jakąkolwiek inną metodologię. Samoświadomość jest warunkiem bycia konkurencyjnym, czy to w biznesie, czy w relacjach międzyludzkich. Ale z drugiej strony samoświadomość daje też poczucie spokoju i pewności – nie nadmiernej, nie pysznej, ale skutkującej poczuciem pewności siebie, czyli przekonaniem, że mogę być siebie pewna, mogę na sobie polegać. Poznawanie siebie i praca na swoich talentach czy wartościach daje nam poczucie pewności i wewnętrznej stabilności, spokoju odpornego na nerwowe rozedrganie świata wokół nas. Ja czuję się pewnie, ponieważ znam siebie, poświęcam sobie równie dużo uwagi, jak innym ludziom. Traktuję siebie równie poważnie jak ludzi wokół mnie, a to zwykle skutkuje tym, że oni także mnie traktują poważnie. Poważnie nie oznacza smutno czy z dystansem. Wręcz przeciwnie. ?
Chciałbym zapytać o to połączenie z innymi ludźmi i zwrócenie na nich uwagi. Zauważyłem, że jak jestem w obecności osób, które mają łatwość generowania pomysłów, to czasami jestem trochę zagubiony, bo nie nadążam za nimi. Ja mam intellection, który sprawia, że muszę przemyśleć, co usłyszę, i pewnie to będzie dobrze przemyślane, ale za dwa dni. Ja jestem przy pierwszym pomyśle, a ta osoba powiedziała mi już ich dziesięć. Jak upewniasz się, że nie gubisz ludzi po drodze, generując dla nich te pomysły?
Idąc tropem tego, co powiedziałam, mam tyle samo uważności na siebie, co na innych. Warto rozumieć i wiedzieć, że inni mają inaczej. Ja mam znakomitego nauczyciela, przyjaciela i mentora u swojego boku, któremu bliżej do Ciebie niż do mnie. Mój mąż, a obecnie też prezes naszej firmy, z którym oboje kładziemy nacisk na uważne wzajemne się komunikowanie, powiedział mi: „Zobacz, kochanie, mężczyźni mają tak, jak pokazuje jeden z filmów na YouTubie: jedno pudełko. Musisz mi pokazać jedno pudełko, powiedzieć, czym ono jest, co zawiera i co potrzebujesz, abym z nim zrobił. A ty przychodzisz do mnie, mając pootwieranych 100 pudełek i wtedy ja jestem zdesperowany, ponieważ nie wiem, na które mam patrzeć i co z nim zrobić”. To jest cenna lekcja dla osób z odkrywczością: zrozumieć, że ludzie mają prawo się przy nas pogubić, a nie chcemy im fundować poczucia frustracji i zagubienia. W związku z tym trzeba zwracać bacznie uwagę, z kim mamy do czynienia. Jeśli mamy do czynienia z kimś, kto potrzebuje jednego pudełka, to pozamykajmy pozostałe 99 na użytek efektywnej, skutecznej komunikacji. Zrozummy, że nasz talent może być zarówno dobrodziejstwem jak i przekleństwem – w zależności od tego, jak się nim posługujemy.
O tym samym mówi Instytut Gallupa: że jeśli talenty mamy niedojrzałe, to one będą nam przeszkadzać, a jeśli dojrzałe – to pomagać. To jest dobry moment, aby porozmawiać o tym w kontekście odkrywczości, bo wyobrażam sobie, że niedojrzała odkrywczość to potrzeba generowania pomysłów, ale brak egzekucji, wybierania, które pomysły są warte dalszej analizy. Przed chwilą powiedziałaś o tych pudełkach i wybieraniu jednego, z którym pracujemy. Jak wybierasz to, który pomysł warto realizować, skoro tyle ich masz?
Pomaga mi w tym talent Strateg, który z kolei domaga się porządnej strategii. Ludzie, którzy ze mną pracują lub żyją, wiedzą, że jestem bardzo przywiązana do posiadania celu. Wierzę głęboko, że posiadanie celu jest jednym z filarów poczucia własnej wartości. Dlatego lubię definiować i realizować swoje cele, bo w ten sposób biorę odpowiedzialność za własną satysfakcję życiową. Tym bardziej, że jestem praktykiem, strategiem biznesu po 20 latach pracy w korporacji, i mogę wykorzystać w praktyce życia wiedzę o tym, jak cele porządnie definiować. Co więcej, bardzo jestem przywiązana do obierania określonego kierunku. Lubię mieć busolę – są nią właśnie wartości. Lubię mieć strategię długoterminową na dany rok, to mnie kręci, bo będąc odkrywcą, wiem przecież, co jest za zakrętem. Tam, gdzie ludziom kończy się widok, ja mam jeszcze bardzo dużo różnych możliwości i dalekosiężną perspektywę. Więc pracuję na strategii i na celach dotyczących zarówno biznesu, jak i rozwoju. Na początku roku wyznaczam sobie obszar do rozwoju, cele rozwojowe pod kontem wybranych kompetencji, potrzebnych mi dziś i za 10 lat. Mam wtedy 10 lat na przygotowanie się do tego, żeby dać sobie czas na rozwój do poziomu, w którym mój Gallupowy Maksymalista jest w miarę ze mnie zadowolony Kończąc myśl, mając Odkrywanie trzeba się nauczyć porządkować i priorytetyzować liczne pomysły, ale też dać sobie i innym prawo do odłożenia ich na półkę, np. mój prezes mówi: „Cudowny pomysł, nasza główna wizjonerko, odkładamy to na półkę ”Za 5 lat”, bo na razie nie mamy wystarczających zasobów, i skupmy się na tym, co realne tu i teraz”.
Mam pytanie o kolejność stratega i odkrywczości. Czy to jest tak, że odkrywczość zasila stratega i później strateg wybiera z tej opcji wygenerowanej przez odkrywczość, czy bardziej strateg generuje opcje, kierunki, a odkrywczość pokazuje, jak je realizować? Jak to działa?
Sądzę, że mam więcej odkrywczości, a stratega bardzo sumiennie wypracowałam ze względu na role zawodowe. Gdybym być może miała inne doświadczenie zawodowe, to inaczej bym funkcjonowała. Ale jako dyrektor strategiczny/ prezes przez całe życie nauczyłam się, że potrzebuję funkcjonować strategicznie, będąc odpowiedzialną za prowadzenie firmy i ludzi w odpowiednim kierunku. Ja w tym wszystkim mam jeszcze Maksymalistę, który żąda, żeby to było robione lepiej i bardziej niż robią inni, w jak najlepszy możliwy sposób. Odkrywca z kolei sprawia, że zawsze pływam w tym oceanie, gdzie oszczędzam moim ludziom i sobie ścigania się z konkurencją. Ważne jest też, że ideation daje wyzwolenie do realizowania naszych pomysłów, aspiracji i celów we własnym tempie. Nie potrzebuję ścigać się z innymi. Ścigam się ze sobą, ale w mojej błękitnej niszy (Blue Ocean Strategy). Tam gdzie wymyślę jakąś nową koncepcję i ideę, atrakcyjną i prostą, pojawia się w pewnym momencie za dużo ludzi i to jeszcze takich, z którymi mi nie po drodze. Jednak Odkrywca sprawia, że nie mam z tym kłopotu. Jutro wymyślę własny nowy błękitny ocean i się do niego przeniosę – nie zamierzam pływać z rekinami lub ścigać się z piraniami w jakiejś ciasnej sadzawce. ?
Chciałbym wspomnieć o filarach poczucia własnej wartości. To jest jedna z rzeczy, z których jestem Ci najbardziej wdzięczny. Pamiętam, jak słuchałem Twojej rozmowy u Mariusza Chrapko z „Menedżer Plus” i mówiłaś o książce 6 filarów poczucia własnej wartości. Ja uważam ją za jedną z najważniejszych w moim życiu. Przypuszczam, że to nie jest nowa książka, jeśli chodzi o to, kiedy została napisana. Bardzo żałuję, że nie dostałem jej 10 lat temu. Bardzo ją polecam. Jest książką psychologiczną, ale jest bardzo praktyczna i łatwa w odbiorze. Dodatkowo zawiera ćwiczenia umożliwiające budowanie poczucie wartości w tych sześciu obszarach, o których mówi autor.
Mam tu jeszcze komentarz do tego, co mówiłaś: jak filtrować pomysły poprzez to, gdzie dążysz, że masz cele, wizje. Ja też mam coś, co nazywam wizją życia, wokół której mam konteksty, czyli obszary, które są dla mnie ważne: żona, dzieci, kariera, rozwój, zdrowie; są też aspiracje trzyletnie, plany roczne. To wszystko gdzieś u podstaw tak naprawdę jest zasilane wartościami, że chcę być uczciwy wobec siebie samego i innych, dzielić się tym, co robię. Wydaje mi się, że jasne uświadomienie sobie swoich wartości dla odkrywczości, ale też dla innych talentów, jest bardzo fajnym, dobrym, wartościowym filtrem wskazującym, w co się warto angażować, w co nie. Wiem, że to, co robisz, jest mocno osadzone w Twoich wartościach. Myślę, że warto trochę czasu spędzić nad tym, aby opowiedzieć, jak takie wartości można sobie wypracować. Jak pracowałaś nad swoimi wartościami, jak je odkrywałaś, definiowałaś? Bo Twoje doświadczenia życiowe, ale i Twoja odkrywczość i strateg na pewno Ci to ułatwiają.
Myślę, że to jest rzecz znacznie prostsza, niż nam się wydaje, gdyż nie zadajemy sobie trudu albo nie znajdujemy czasu na to, by przeprowadzić ze sobą poważną rozmowę, by znaleźć odpowiedź na pytanie, co jest dla mnie najważniejsze w życiu bądź w pracy zawodowej. Jeśli tego zabraknie, po roku będę czuł duży dyskomfort, po dwóch latach wypalenie, a po trzech latach wpadnę w depresję. Bo tak się to kończy. Mówię to jako praktyk biznesu, w tym jako dyrektor personalny, który przyglądał się ludziom bardzo uważnie przez większość swojego zawodowego życia. Tak, uważam, że dobrze się żyje, jak ma się dobre relacje, gdy jest się spełnionym i szczęśliwym człowiekiem, gdy jest się lojalnym w stosunku do samego siebie, żyje się zgodnie ze swoimi wartościami. Raz na jakiś czas robię i oceniam własne koło wartości. Na co dzień pracuję z menedżerami z firm i korporacji, którym pomagam pracować – w oparciu o wartości, motywować, zatrudniać ludzi zgodnie z wartościami firmy. I warto się nauczyć sztuki praktycznego zarządzania przez wartości, która uważnie zrobiona raz, procentuje w przyszłości jako dobry nawyk.
Wartości to zasady, które nadają sens naszemu życiu i pracy zawodowej. Jeśli mnie zapytasz, co jest dla mnie ważne, od razu odpowiem, że rodzina, zdrowie, poczucie bezpieczeństwa. Jestem ogromnie przywiązana do wysokiej jakości, dlatego z przyjemnością napisałam książkę o marce premium, zaufaniu i dobrej reputacji. Ważny jest dla mnie rozwój i wolność. Jeśli poszłabym do pracy, w której naruszano by wspomniane wartości, lub bez szacunku traktowano ludzi, kazano by działać w sposób nierespektujący zasad, ograniczano moją wolność, oczekiwano braku etyki lub bylejakości – to w kilka miesięcy byłabym chora. Wartości to główny zasilacz, który pozbawiony energii rujnuje motywację do zera. Praca w środowisku, w którym promuje się wartości sprzeczne z naszymi powoduje, że jesteśmy nieproduktywni, wypaleni, zniechęceni, chodzimy do pracy bez przyjemności. Wierność swoim wartościom daje człowiekowi wolność do posiadania prostego kręgosłupa moralnego oraz do wybierania sobie pracodawców, sposobu życia, dobrych partnerów w życiu i biznesie.
Bardzo często wartości jasno pokazują, w co się warto angażować, a w co nie. Dla mnie to jest trochę jak taki papierek lakmusowy. Jeśli czuję, że coś jest nie tak, że w czymś się źle czuję, to pierwsze co, to sprawdzam, czy moje wartości w tym wszystkim nie są zaburzone, bo jeżeli tak, to od razu wiem, że cokolwiek zrobię później, i tak nie będę czuł się dobrze w tej sytuacji.
Dla mnie wartości stanowią kręgosłup moralny człowieka, natomiast talenty to są nasze najsilniejsze mięśnie. Jak ich użyjemy, to osiągniemy ponadprzeciętny wynik. I tam, gdzie mocują się ludzie o słabych rękach, którzy nigdy nie zaznali sukcesu, przychodzi jeden przypadkowy przechodzień i kładzie wszystkich na rękę w pięć sekund. Wtedy ludzie mówią: „Wow, jak to zrobiłaś?”, nie ćwiczysz a wszystkim dałeś radę. To jest siła korzystania z talentów.
W przypadku wartości zaś , powinniśmy z pełną odpowiedzialnością i oczywiście pewną elastycznością wymaganą w biznesie, zadbać – by sytuacje, ludzie, wydarzenia nie naruszyły ponad miarę naszych wartości. Jeśli pozwolimy je uszkodzić poważnie, wyskoczy nam jeden dysk, drugi, ale potem będziemy skazani na mentalny wózek inwalidzki. Stracimy do siebie samych szacunek i zaufanie, a tym samym pewność siebie i zaufanie do ludzi. To z kolei przełoży się na jakość relacji, a dobre relacje to dobre życie, jak mówią badania psychologiczne. Znałam wielu ludzi, którzy na własne życzenie, nie ustalając granic, nie mówiąc: „Nie widzę powodu, żeby…”, doprowadzili siebie do sytuacji, w której wyglądają jak mentalne kaleki, weterani z pola korporacyjnego boju. To bardzo smutny widok. Równocześnie jako życiowa optymistka, uważam, że każda chwila jest dobra, żeby przestać funkcjonować w sposób dla siebie dysfunkcyjny. Pierwszym warunkiem jest uświadomić sobie, czy to jak dziś żyjemy i pracujemy jest zgodne z naszymi wartościami. Jeśli nie, można zacząć pisać kolejny, lepszy rozdział naszego życia, który skutecznie będzie wiódł w stronę happy endu.
Też sobie wizualizuję, jaka jest relacja między wartościami a talentami i umiejętnościami. Ponieważ ja jestem byłym programistą i pochodzę ze świata IT, to dla mnie wartości to sprzęt, czyli to, co jest w środku w komputerze, czyli hardware, talenty to software, a umiejętności i wszystko inne to aplikacje, które instalujemy. Nie każdy software z każdym hardwarem będzie działał i nie wszystkie aplikacje na każdym softwarze będą uruchamialne. Dlatego tak ważne jest, żeby rozmawiając o talentach, być świadomym, na jakim hardwerze je uruchamiamy i na jakich wartościach działamy.
Wracając do odkrywczości, dużo mówiłaś o tym, że duża część Twojego życia zawodowego to była praca w korporacji, w mediach. Ja przez kilkanaście lat pracowałem w firmie, to był polski oddział norweskiej firmy, która miała 400 osób, a jak odchodziłem, to w ostatnim momencie miała 800 osób. Nie jest to jeszcze korporacja, ale współpracuję teraz z firmami, które można tak nazwać. I to, z czym stykają się menedżerowie, to są pewne ograniczenia, nie wszystko można, a odkrywczość kojarzy mi się z taką wolnością w realizowaniu pomysłów. Jak sobie radziłaś z ograniczeniami narzucanymi przez korporacje, przez swoich szefów, a jednocześnie z tym, że miałaś dużo pomysłów na działanie, na różne inicjatywy?
Ograniczenia stanowią dla mnie wyzwania. Daj mi ograniczenie, a ja zaraz znajdę na nie sposób i przekuję w jakiś użyteczny zasób.? Pokaż gdzie inni nie mogą, a ja chętnie porozmawiam o menu możliwych alternatyw. Oczywiście, nie tylko w firmach, korporacjach czy gdziekolwiek, w jakichkolwiek relacjach międzyludzkich są ograniczenia, a świat nie dla każdego stoi otworem, a jak ostatnio mówiły internety, różnym otworem stać potafi. ? Każdy człowiek jest inny. Mądrość zaś wymaga szacunku dla różnorodności i zakłada, że mamy różne talenty, wartości i potrzeby. Co więcej, należy przyznać ludziom prawo zawetowania omawianej dziś odkrywczości – bo część ludzi się w związku z nią zawiesi, mając serdecznie dość zbędnej ich zdaniem wielowątkowości. Więc proponuję koncentrować uwagę na poszukiwaniu możliwości do kooperacji i dogadania się, które zawsze gdzieś istnieją.
Jest ogromna rzesza ludzi, którzy wolą nie widzieć możliwości i opcji w swoim życiu i pracy zawodowej, ponieważ te wiążą się z odpowiedzialnością wyboru. Mój świat jest pełen możliwości i przy tym pozwolę sobie pozostać, szanując optykę i potrzeby tych, którzy mają inaczej. Sądzę, że moja potrzeba posiadania licznych możliwości i wyboru jest ściśle powiązana z potrzebą wolności, która silnie manifestowała się już kiedy byłam małym dzieckiem. Mama coś o tym wie. ? Jest we mnie nadal aktywna mała dziewczynka ciekawa świata, taki mały niezależny rebel, pożądający odkrywczości i oceanu możliwości na zewnątrz. Mam w sobie życzliwego, ale zasadniczego buntownika – nie lubię bezsensownych ram, które stają się klatką, a jeśli tylko wyczuwam wokół siebie klatkę, niezwłocznie czuję potrzebę, aby znaleźć sposób by się z niej wydostać. Nawet pracując w korporacjach medialnych, zawsze miałam wrażenie, że stoję z boku, poza klatką, w której inni mościli sobie legowiska na lata, a czasem na całe życie. Moją ulubioną metaforą, o której piszę na blogu (jestesmarka.pl), jest szamanka siedzącą na skraju wioski, bez względu na to, czy to jest dobra wioska, czy oblężona twierdza lub dożywotnie więzienie. To jest mój wybór i dotychczas nikt nie znalazł właściwego powodu, który wciągnąłby mnie TAM do środka.
Ładna przenośnia ukazująca Twoje podejście. Często widzę i słyszę od ludzi to, że ograniczenia są stymulujące. Nie mam pojęcia, jakie talenty ma mój tata, który jest prostym człowiekiem, ale pamiętam, jak opowiadał, że budowali dom w latach ’80 , w których ciężko było dostać materiały. Ja teraz idę do sklepu, kupuję cegły, a oni wszystko musieli „załatwiać”. Nic nie było, więc trzeba było coś wymyślić i te ograniczenia sprawiały, że się nie poddawali, ale szukali tych rozwiązań. Mi to się kojarzy z czymś, co też widziałem na grupie na Facebooku, że ktoś porównał odkrywczość do bajki Pomysłowy Dobromir, że jak był jakiś problem, to zaczynała skakać mu nad głową kuleczka i on coś wymyślał, robiąc coś z niczego. Więc odkrywczość kojarzy mi się z robieniem czegoś w organicznych warunkach.
To bardzo ciekawy wątek, co najmniej podwójny. Rozwój dzieje się wtedy, kiedy są ograniczenia i jakiś dyskomfort. Jeśli wszystko jest dobrze, podtykane pod nos albo po prostu świętujemy sukces, to leżymy i pachniemy. Powtarzałam zawsze moim dzieciom, że stal hartuje się w ogniu. I możemy wkurzać się na ograniczenia, kto nam zabroni, ale w sytuacjach natrafienia na opór lub przeszkodę, w miejsce wściekania się wolę włączyć ciekawość, „Ciekawe, jak ja sobie z tym poradzę”. To wskazuje drogę do własnego potencjału, potencjału tkwiącego z całej tej sytuacji, w zasobach, które są dostępne, z których można coś tworzyć. A drugi wątek, który mi przyszedł do głowy, to Pomysłowy Dobromir. Był taki moment, kiedy nagle odkryłam, czym chcę się w życiu zajmować. To było tuż po 30. urodzinach. Wiedziałam na pewno, kim jestem, bo urodziłam pierwszego syna, poukładała mi się tożsamość – wiedziałam już że, jestem mamą, a cała reszta to jest rzecz nabyta, do rozwijania. Nie wiedziałam jednak nadal, czym się chcę zajmować zawodowo. I nie wiem dokładnie pod wpływem jakiego impulsu nagle „kuleczka” podskoczyła mi na głowie jak u Pomysłowego Dobromira. I już wiedziałam! Wiedziałam, że chcę zajmować się komunikacją. Komunikację rozumianą jako komunikacja z samym sobą, w relacjach, i komunikacją strategiczną. A że Dobromir był pomysłowy, to nie przypadek patrząc na omawiany dziś talent. ?
Dla tych młodszych słuchaczy w notatkach zalinkuję do kilku odcinków Pomysłowego Dobromira, więc może zobaczą, o co mi chodzi. Powiedziałaś ciekawą rzecz w kontekście swojej pracy, że jak ktoś przychodzi do Ciebie ze swoimi problemami albo wyzwaniami, to Ty pokazywałaś tej osobie opcje, możliwości, z których ona sobie wybierała. Ważne, żeby to skomentować, bo czasami ludzie pokazują opcje i jakby je narzucają. Ważne, by podkreślić, że wybór należy zostawić tej osobie, której go dajemy. I osoby z odkrywczością kojarzą mi się z takimi, które mogą pomóc odkryć te opcje, znaleźć te pomysły, ale dać przestrzeń do wyboru osobie, z którą pracują. I ja mogę podać swój przykład. Ja mam odkrywczość bardzo nisko, a stratega na 34. miejscu, więc to nie jest mój sposób myślenia. Zwykle mój pierwszy pomysł jest już działaniem, bo aktywator i arranger są wysoko. I ja bardzo cenię osoby, które mogą mi powiedzieć: „Słuchaj, Dominik, tu masz pomysły, weź je przemyśl i coś z nich wybierz” .
I druga rzecz, która mi się tu spodobała, nie postrzegałem tego jako silnej strony, jako czegoś wartościowego o odkrywczości, a którą mi uzmysłowiłaś, to jest to, że w sytuacjach kryzysowych to mogą być świetne osoby, które powiedzą: „OK, mamy ograniczenia, jakąś sytuację, która jest trudna, tu są pomysły, co możemy z tym zrobić”. Do tej pory kojarzyłem to z takim talentem jak elastyczność – adaptability – który, gdy dzieje się coś trudnego, wprowadza spokój i mówi: „Poradzimy sobie z tym, zobaczymy, co możemy robić”. Odkrywczość też może wprowadzić taki spokój, ale poprzez to, że generuje opcje, jak wyjść z tego ograniczenia.
Tak, choć jeszcze dodajmy, że odkrywczość finalnie sprawia, że z różnych elementów powstaje nowa, prosta, użyteczna jakość. Mówi: „Jeśli nic nie wymyśleliście, to proszę, tu jest tratwa ratunkowa”. Każdy talent podobnie jak własne możliwości i aspiracje, warto poznać, przepuścić przez filtr własnego doświadczenia, osobowość, i zastanowić się czy i kiedy nam służy, lub nie. Kiedy przygotowywałam się do naszej rozmowy, różne rzeczy przychodziły mi do głowy, i różne refleksje. Jedna z nich była taka, którą wyraziłam podczas spotkania strategicznego firmy, że ja w zasadzie cały czas szukam i nie ustanę, aż znajdę, taki pomysł, który pozwoli mi żyć wyłącznie z wymyślania ludziom różnych koncepcji na to, jak się mogą rozwijać, kim zawodowo mogą być, wymyślać im biznesy i to takie dokładnie szyte na miarę ich wartości, talentów, aspiracji i możliwości.
Im więcej czytam książek i otaczam się jakąś literaturą, artykułami, tym bardziej dostrzegam, że tam jest wiele pomysłów połączonych z różnych punktów widzenia. Jeżeli zaczyna się to sumować w jednym miejscu, to z tego może wypączkować coś nowego. Płynnie mnie to przenosi do kolejnego pytania: jak Ty stymulujesz swoją odkrywczość, jakie jest jej źródło, czym, jakimi książkami się otaczasz, żeby ta ona była cały czas świeża, aby cały czas były te pomysły?
Źródło odkrywczości jest niewyczerpane, a fabryka idei pracuje 24/24. Co jakiś czas wręcz potrzebuję wyeliminować bodźce. Dotychczas jedyny taki moment, kiedy łapię obcy mi stan, że leżę i inkubuję, a nie kreuję, to stan „Toskania”. To ważne hasło, bo kiedyś to rzeczywiście była Toskania, ale dziś to moment oddalenia od Warszawy, cisza, spokój, joga, siedmiu Tybetańczyków, medytacja, czyli zwykła uważność na oddech, zapach kwiatów, cykanie świerszcza, brak potrzeby szybkiego ruchu, detox od codziennej adrenaliny. Muszę wyjechać, aby wejść w taki stan inkubacji pomysłów. Nie mam (nie)stety tej „aplikacji Toskania” zainstalowanej w wersji miejskiej. ? Już z tej rozmowy z Tobą mam tyle inspiracji, że mogę napisać pięć tekstów na bloga. Natomiast myślę, że w przypadku odkrywczości, przywiązania do nowych idei, koncepcji, pomysłów, warunkiem jest stworzenie sobie przestrzeni na refleksję. Bo nie chodzi o to, żeby przeczytać wiele książek. Chodzi o to, żeby uważnie przeczytać jeden artykuł w temacie nas interesującym i przemyśleć go. To, co w dzisiejszych czasach jest rzadkie, to czas zarezerwowany świadomie na refleksję, czyli uważną rozmowę z samym sobą (oczywiście warunkiem jest, aby siebie lubić, bo inaczej motywacja do spotkania siebie sam na sam jest raczej niska. ? Najatrakcyjniejsi są dziś ludzie refleksyjni, a refleksyjność to jest konsekwencja niespiesznej, uważnej, życzliwej rozmowy ze sobą, skutkującej wymyśleniem i nazwaniem pewnych rzeczy. Dlatego po prostu wbijam w kalendarz czas na rozmowę ze sobą. To bardzo ważny czas i staram się nie oddawać go klientom, pracownikom i partnerom. To czas na przemyślenie tego, kim jestem, jakie są moje obecne priorytety, jakie z nich płyną działania i czym wartościowym chciałabym się obecnie podzielić z ludźmi i ze światem.
Druga rzecz, skoro autorską myśl, koncept, unikatowy pomysł i wiedzę traktuję jako coś cennego, staram się tymi skarbami mądrze zarządzać. Żyjemy w erze konceptualnej, erze konkurowania ideami, koncepcjami, mądrością i autorskimi myślami. One stanowią kapitał w dzisiejszym świecie, ważny, kluczowy, strategiczny zasób, z którego żyją mnie podobni praktycy biznesu. To dzięki nim nie tylko jestem zapraszana do organizacji klientów, ale wychodzę też z dobrą reputacją, bo widzę możliwości, których oni nie widzą. Widzę ograniczenia, które mają w głowach. A skoro moje unikatowe pomysły są ważne dla mnie, mojego rozwoju i sukcesu moich klientów – dbam o nie. Jestem otoczona notesami, aplikacjami, które pomagają mi łapać inspiracje i myśli w locie, szybko zapisać sobie jakieś hasło czy słowo-kotwicę, które mi odpalą całą koncepcję w głowie. Szanuję wiedzę i własne inspirujące myśli, którymi zarządzam w uporządkowany sposób, szanuję, poleruję, rozwijam i oprawiam w koronie strategii wartościowych firm i liderów. Zachęcam też, aby dojrzali profesjonaliści nadali większą wartość sformułowaniu własnej autorskiej myśli niż cytowaniu po raz kolejny P. Druckera, z całym szacunkiem dla mistrza.
Idąc dalej tropem złotej myśli – jeśli warunkiem jej stworzenia jest nie tylko refleksja, ale i kreatywność, to zobacz, jakie z tym wiążą się konsekwencje.
- Żeby człowiek mógł być kreatywny, to musi czuć się bezpieczny i, przebywać w otoczeniu ludzi czy kultury, w której panuje zaufanie.
- Żeby się wyrywał z pomysłami na to, jak coś robić inaczej, potrzebuje zachęty ze strony ludzi gotowych, aby na ten temat dyskutować.
- Będzie się dzielił swoimi pomysłami tam, gdzie może zaufać ludziom w swoim otoczeniu. To oznacza, że powinien zadbać o otaczanie się odpowiednimi ludźmi, pracę we właściwym środowisku.
Tak było i ze mną. Ja też doszłam kiedyś do wniosku, że być może w Polsce nie ma już zarządu firmy, w której chciałabym pracować, poświęcając mu czas swojego życia. Postanowiłam więc sama sobie zrekrutowałać zarząd, dbając o to, żeby od pięciu lat robić wyłącznie rzeczy z sensem. To poczucie sensu, które współgra z entuzjazmem, jest warunkiem bycia kreatywnym. I warto wziąć odpowiedzialność za tworzenie sobie warunków do bycia kreatywnym. Tam, gdzie pojawiają się niechętni ludzie, czasem lepiej podziękować i zmykać od ich toksycznej energii jak najdalej. Dla mnie ważnym wnioskiem z wieloletniego doświadczenia było założenie, które wpisałam w strategię biznesu: pracuję wyłącznie z klientami, partnerami i pracownikami,, którzy mają ważny powód, żeby ze mną pracować. Dbam o ludzi, o dobre emocje, pozytywną energię o to, żeby żyć w wartościowym świecie, nawet jeśli świat kawałek dalej jest gorszy. Będę sobie dalej dmuchać bańkę z dobrym, świeżym, wartościowym powietrzem. Pragnę kontaktu z ludźmi, którzy mają podobne wartości, szanują ludzi i wolność.
Zarządzając złotymi myślami dbam też o swój mózg i dobrą energię. Nie można być kreatywnym, gdy się jedzie na rozładowywanej życiowej baterii, łapiąc resztki tlenu i próbując dotrwać do końca dnia. Wiem, to są oczywiste, wydawałoby się banalne rzeczy, ale na koniec takie dobre nawyki pozwalają rozwijać omawiany dziś talent i czerpać z niego garściami.
Powiedziałaś o rozwoju talentów i zgadzam się z trzema rzeczami. Wiem, że jeżeli ludzie są niewyspani, źle odżywieni, nie są zdrowi, sprawni, a w domu mają negatywną atmosferę, to nikt nie będzie działał dobrze. I odkrywczość będzie działała i nie będzie działała. Żaden talent nie będzie dobrze działał, jeżeli nie zadbamy o te podstawowe potrzeby. I to samo tyczy się ludzi. Część z nich nie ma świadomości tego, że od nich zależy to, kim się otaczamy. Często mamy wokół siebie ludzi przypadkowych, z „nadania”, dlatego, że jesteśmy z nimi od 20 lat, ale tak naprawdę wyrośliśmy z tych znajomości i mało z nas wpływa na to, żeby powiedzieć: „OK, może to nie jest znajomość, w którą chcemy inwestować czas”. Są różne teorie mówiące, że jesteśmy wypadkową pięciu ludzi, z którymi się spotykamy czy tym, czym się otaczamy, że to, co konsumujemy też w kontekście treści i emocji bardzo na nas wpływa. I jeszcze jedna rzecz, którą chciałem skomentować, to ten system do zarządzania pomysłami. Powiedziałaś o aplikacjach, notatkach, masz jakieś swoje najlepsze praktyki, którymi mogłabyś się podzielić?
Oprócz OneNote’a, który jest moim największym przyjacielem i go teraz zgłębiam, mam swoją mentee, z którą się wymieniłyśmy rożnymi ważnymi dla nas rzeczami. Ona mnie wprowadza w świat Microsofta 365, w którym pracuję. OneNote lubię tym bardziej, że jest bezpieczny w chmurze. Druga rzecz to smartfon i aplikacje do notatek. A trzecia to jest mój czarny, mały notesik, w którym od lat mam spisane wszystkie dobre pomysły. Jeśli nawet nie znalazły się w dzisiejszej agendzie firmy, są nierealne albo przerosły czasy i możliwości, to nie zginęły. Zawsze je tam znajdę i bardzo lubię do nich wracać. Czasem bowiem okazuje się, że jakiś pomysł mimo upływu lat istnieje i pięknie wpisuje się w nasze dzisiejsze możliwości, a ja już zapomniałam, że go wymyśliłam. Więc nie rozmawiamy o cudach-wiankach na kiju, ale o dobrym zarządzaniu własnym kapitałem intelektualnym i budowaniem dobrych nawyków. Od lat potrzebuję nawyków, ponieważ z taką liczbą pomysłów na minutę nie jestem w stanie ich zapamiętać. Ba, nawet nie widzę sensu, po co. Głowę trzeba uwolnić z hałasu i skupiać się na jednej rzeczy, żeby mieć wysoki efekt. Ciekawa jestem opinii pozostałych osób z odkrywczością, jak sobie z tym radzą – ja w związku z nadmiarem myśli mam często przegrzaną bazę danych i zapchany dysk. W związku z czym bardzo skutecznie potrafię pozbywać się wiedzy drobiazgowej i zbędnej, z perspektywy bieżących wyzwań. To sprawia, że ludzie czasem dziwią się: „Ale jak to Joasiu, Ty tego nie pamiętasz?”. – „No nie pamiętam. Musiałam zrobić mnóstwo innych rzeczy, nie pamiętam, przypomnij mi, chętnie do tego wrócę, ale nie mam tego obecnie w żadnej szufladce. Mam na pewno gdzieś w pamięci podręcznej, ale nie na dysku twardym.”?
Przygotowując się do tego odcinka, czytałem, czym różni się ideation od futuristic, czyli wizjonera, który też generuje pomysły, patrzy daleko.
Ja mam też wizjonera dużo.
I wyczytałem tam takie porównanie, że wizjoner jest zwykle w przyszłości, a ideation – tu i teraz, co można zrobić teraz. I tam było napisane takie zdanie, że dla osoby z ideation, ideation to już była czynność, robienie. I to jest różnica między aktywatorem a ideation. Aktywator ma pomysły, ale zaraz je realizuje, i dla niego działanie to działanie, a dla ideation myślenie i wymyślanie to jest działanie.
Chciałbym jeszcze porozmawiać o czymś, co Instytut Gallupa nazywa balkonem i piwnicą, czyli o jasnych i ciemnych stronach talentu odkrywczość. O jasnych już mówiliśmy, więc teraz o tych ciemniejszych. Pracując z osobami, które mają ten talent, widzę w nich pewną niecierpliwość i dosyć szybkie znudzenie, jeśli nie ma czegoś nowego. Jak często widzisz to u siebie i jak sobie z tym radzisz?
Bardzo często.
- Nudzi mnie rutyna i zbędne szczegóły, bo przecież idea sama w sobie jest atrakcyjna a planowanie jej wdrożenia jest pasjonujące. Wdrażanie najchętniej zostawiłabym innym.
- Nie widzę powodów, żeby być dyplomatyczną, ponieważ dyplomacja jest dla mnie rodzajem rutyny i niewoli ograniczającej kreatywność. Tu nie można otwarcie nazwać rzeczy po imieniu, a potem jeszcze z tego tworzyć jakiegoś dowcipu, jakiejś koncepcji, jakiejś sytuacji.
- Mniemam że dla ludzi pozbawionych IDEATION, wielowątkowość jest męcząca. Osoba na nią przygotowana zaopatrzy się w kajecik, długopis lub OneNote’a i będzie notować mnogość informacji, natomiast ktoś nieprzygotowany poczuje się przytłoczony.
- Dla rebeliantów i odkrywców ważne jest, by rzeczy były nowe, ciekawe. Odkrywanie wiąże się z trudem, wyruszeniem na wyprawę, a nie każdy to lubi. A w pracy zespołowej lub w pracy z klientami nie należy oferować im dyskomfortu i gorączki przed niechcianą wyprawą. Warto ich do tej wyprawy dobrze przygotować.
- Odkrywcy potrzebują kwestionować zastane rozwiązania., Skoro widzę, co jest za zakrętem, wiem że tam są lepsze, bardziej efektywne, skuteczniejsze rozwiązania. Nie krytykuję, bo nauczyłam się, że krytykowanie nie jest metodą rozwoju. Jest nią raczej zakwestionowanie i postawienie pytań, które sprawią, że ludziom zacznie coś zgrzytać, inaczej trybić, a czasem i hałasować w głowie po to, by zmotywować do poszukiwania nowych rozwiązań. Takie działanie ma na celu zburzenie przekonania, że tak, jak jest dzisiaj, jest najlepiej, bo jest wygodnie. Gdy nie ma potrzeby zmiany, to „leżymy i pachniemy” w czasie, gdy powinniśmy się nieustannie rozwijać. Taka postawa jest związana z faktem, że istotną moją wartością jest rozwój, więc trzeba ludziom zrobić lekki dyskomfort, żeby się rozwijali. A to, oczywiście, wynika z mojego szacunku do ludzi i przekonania, że każdy zasługuje na rozwój.
- Wolę wymyślić coś samemu, niż kopiować cudze pomysły. Co więcej, dla mnie ktoś, kto kopiuje cudze pomysły, jest od razu pozycjonowany niżej niż twórca. Jest kopią, imitacją. Dlatego zapewne stworzyłam koncepcję marki osobistej premium, bo ludzie je budujący są autentyczni i błyszczą swoją unikalnością. Dziś obserwując siebie myślę, że dojrzewam – dostrzegam, że może mądra adaptacja nie jest gorsza od autorskiej idei. Ale to początek drogi mojego dojrzewania w tym zakresie. Mam niską tolerancję na zachowania ludzi, którzy killują pomysły na dzień dobry, bo wiedzą najlepiej. Kiedy spotykam na swojej drodze kogoś, kto posiada jedynie słuszną prawdę i nie zamierza uwzględniać cudzej – natychmiast tracę powód do dalszego kontaktu. Nie mam im za złe, każdy ma prawo do własnej strategii, ale nie ma ich w moim świecie.
- Ostatnia strona tego talentu, wiąże się z tym, że nowe koncepcje, idee i odkrycia wymagają oprawy, a ta oprawa to również słowo. Używam więc słów z atencją, traktuję je na tyle poważnie, że czasem mogą się wydawać osobom postronnym zanadto pełne powagi, patetyczne, z takiej grubej rury, np. „Co ona tak poważna?”. A to wynika z tego, że ja po prostu słowo traktuję jako niezwykle ważny element komunikacji. Słowo to jest komunikacja, ono kształtuje nasz świat. Jestem ogromnie przywiązana do słowa i odpowiedzialności za nie. Tym samym każdy, kto komunikuje się bez odpowiedzialności za słowo i efekt komunikacji, jest natychmiast wysyłany poza mój świat, na inną planetę.
Bardzo przekrojowo powiedziałaś o tych ciemnych stronach, myślę, że dużo ludzi z tego skorzysta, jak sobie radzić z wielowątkowością. Jeśli chodzi o to słowo, to ja spędziłem dużo czasu z moją żoną Kasią, dyskutując na ten temat. Moja żona jest programistką od strony wizualnej, grafikiem. I ona zawsze mnie przekonywała, że forma też jest ważna. Będąc kiedyś programistą, byłem nastawiony na efektywność, dla mnie treść była ważna, ale po wielu dyskusjach przyjąłem to, że Kasia ma rację i teraz mocno pracuję nad tym, żeby wyrażać się poprawnie, najlepiej jak potrafię. Bo rzeczywiście jest to znak jakości i dzięki temu jest to lepiej i poważniej odbierane. Jest też element szacunku dla innej osoby, że Ty starasz się mówić poprawnie i pracujesz nad tym.
Pamiętam, jak kilka lat temu mówiłam o mentoringu do pełnej sali seniorów, osób znacznie starszych ode mnie – ludzi, mentorów ze świata artystycznego. Po moim wystąpieniu podeszła do mnie pewna starsza pani i powiedziała: „Pani Joasiu, chciałam pani powiedzieć, że sposób w jaki mówi pani po polsku, jest dla mnie najwyższym przejawem patriotyzmu”. To było dla mnie bardzo poruszające. Co jakiś czas przypominam o tym moim dzieciom. Gdy mój starszy syn, Janek, pojechał studiować do Londynu, powiedziałam mu: „Janku, oczekuję od Ciebie, że bez względu na to, jaką rodzinę założysz i z jakich obszarów kulturowych będzie pochodzić Twoja druga połowa, Ty i twoje dzieci będziecie pięknie mówić w języku polskim. Zawsze”, bo to jest dla mnie, tak jak powiedziała ta pani, przejaw patriotyzmu. I chciałabym wokół siebie widzieć samych takich patriotów.
Jedną z ostatnich rzeczy, którą chciałem poruszyć, to partnerstwa. Jak czytam przewodniki, opisy talentów, które dostajemy jako trenerzy od Instytutu Gallupa, to są wskazane takie dwa przykładowe talenty, które pomagają osobom z odkrywczością, i są nimi: aktywator i analityk. Aktywator pomoże ruszyć z danym pomysłem do przodu i analityk, który pomoże ten pomysł dopracować, zadać właściwe pytania i zastanowić się, jaki jest ten najefektywniejszy, najlepszy, najbardziej właściwy sposób działania w danym momencie. Czy Ty masz w swoim otoczeniu ludzi, którzy działają w podobny sposób, czy szukasz innych partnerstw, innych osób, które pomagają w kontekście tego talentu?
Zastanawiałam się na tym i wydaje mi się, że naturalnie dążę do odważnych analityków, którzy potrafią w życzliwy sposób zakwestionować, zadać trochę przekorne pytania pomagające dookreślić pomysł, w którym ja jestem gotowa się natychmiast zakochać. A drugi fakt jest taki, że przez lata formując swoje zespoły, w pierwszej kolejności zatrudniałam kogoś, kto uwielbiał wdrażać pomysły w życie i domykać kolejne projekty. Potrzebowałam kogoś kto ubierze projekt w porządną ramę, pozyska zasoby, wdroży rzeczy zgodnie z naszymi standardami i ustaleniami. Ponieważ sama wolę otwierać, niż zamykać, lubię mieć dobrego wdrożeniowca u swojego boku.
To też jest dojrzałość osoby, by wiedzieć, w czym jestem dobry i czyjej pomocy potrzebuję, poprosić o tę pomoc, bo sami wszystkiego nie zrobimy. Czy chciałabyś dodać coś jeszcze o odkrywczości, co pominęliśmy?
Zachęcałabym ludzi, żeby w dzisiejszych czasach byli mądrymi odkrywcami, rebeliantami. Żeby rzeczywiście dbali o swoje fundamentalne wartości i żeby nie „odmieniali” wartości przez osoby, przypadki i okoliczności. Prawość to prawość, odpowiedzialność to odpowiedzialność. Jest również odpowiedzialność za rozwijanie własnych talentów, ale w sposób, który buduje nam dobre relacje z ludźmi i wpływa dobrze na prowadzonym przez nas biznes.
A na zakończenie, dla tych, którzy aż tu z nami dotarli – konkurs!
To będzie pierwszy konkurs ogłoszony w tym podcaście.
Konkurs polega na tym, że na podstawie naszej rozmowy należy wskazać moją aktualną wielką piątkę talentów. Na moim blogu jest moja wielka piątka sprzed kilku lat, która się nieco zmieniła. Niedawno robiłam sobie jeszcze raz test Gallupa – i ten, kto pierwszy w komentarzach pod naszą rozmową wskaże moją aktualną wielką piątkę – otrzyma audiobook Jesteś marką ze specjalną dedykacją.
To ma być pierwszy komentarz na blogu na stronie, nie na Facebooku. Wybierzemy pierwszą osobę, a ja potem pomogę się skontaktować, aby ta dedykacja była spersonalizowana. Aż żałuję, że sam nie mogę wziąć udziału w tym konkursie.
Chciałam Ci na zakończenie powiedzieć, że uważam rozmowę z wartościowymi i inspirującymi ludźmi za przywilej. Tak też traktuję Twoje zaproszenie do tej rozmowy. To była dla mnie dobra rozmowa. Przygotowywanie się do niej było ważnym, refleksyjnym momentem, który może przynieść wiele dobrego w moim życiu prywatnym i zawodowym. Za to Ci bardzo dziękuję i dodam jako matka informatycznego dziecka, że cieszę się, iż świat posiada takich informatyków nastawionych na relację z drugim człowiekiem (w świecie IT nazywa się człowieka komponentem białkowym). ?
Dziękuję pięknie, ja też to bardzo czuję. I bardzo powtarzam, że zacząłem ten podcast po to, by dzielić się wiedzą, by promować pracę w oparciu o talenty, a okazało się, że największym wygranym tego wszystkiego jestem ja, ponieważ spotykam osoby, uczę się od nich. Każda osoba to nowa nauka, pomysły. W notatkach oczywiście umieszczę wszystkie linki do książek, bloga i wszystkich materiałów, o których wspominaliśmy. I zapraszam do kontaktu. Jeżeli będą jakieś komentarze, pytania, to oczywiście przekażę je Tobie i mam nadzieję, że będziemy mogli to skomentować właśnie albo na blogu, albo na Facebooku. Więc jeszcze raz dziękuję, że zgodziłaś się na uczestnictwo w rozmowie, za podzielenie się swoimi przemyśleniami na temat odkrywczości. I do usłyszenia.
Do usłyszenia i do miłego spotkania.