Poleganie na silnej woli jest wyczerpujące. Jeżeli chcę działać skutecznie, a bardzo tego chcę, to wiem, że warto stosować wszelkie możliwe techniki, które ułatwiają działanie. Opisywałem ich już całkiem sporo, na przykład w artykule o nawykach. Jednym z bardziej skutecznych omawianych tam sposobów na wprowadzanie nawyku jest modyfikacja środowiska, tak aby ułatwiało działanie, a nie przeszkadzało w nim. Kolejnym sposobem, który stosuję, jest grywalizacja (gamifikacja), czyli „opakowanie” działania w taki sposób, że powstaje z tego gra – z samym sobą lub z innymi.
Grywalizacja – czym dokładnie jest
Wikipedia podaje taką definicję grywalizacji (gamifikacji – te terminy są używane wymiennie):
Grywalizacja (również gamifikacja, z ang. gamification) – wykorzystywanie schematów i mechanizmów znanych z gier poza kontekstem gier, zwłaszcza w różnych działaniach grupowych, w celu zwiększenia zaangażowania osób wykonujących określone zadania.
Dla mnie grywalizacja jest celowym działaniem mającym na celu uatrakcyjnienie danego działania, aby trudniej go było nie wykonać. Gram w gry nie dla rywalizacji, ale z ciekawości, chęci obserwowania postępów czy rozbudowy postaci. W takich obszarach też korzystam z grywalizacji – aby pokazać sobie rozwój „postaci”. Oczywiście jest wiele osób, które wykorzystują grywalizację, aby dzięki rywalizacji z innymi bardziej motywować się do działania.
Obszary, w których stosuję grywalizację
Grywalizację wykorzystuję w kilku obszarach, nie tylko w działaniu. Jeżeli widzę, że śledzenie postępu, mierzenie się swoich wyników, wykonywanie misji lub odkrywanie czegoś nowego pomoże mi w danym działaniu, to testuję je w praktyce.
Drzewka
Zdarza mi się zbyt często spoglądać na media społecznościowe lub strony sportowe. Kiedy pracuję i muszę się skupić nad czymś trudnym, czasami moja uwaga ucieka do czegoś łatwiejszego. Wtedy właśnie sięgam po te rozpraszacze. Pomaga mi tego unikać aplikacja Forest , której działanie polega na tym, że sadzimy wirtualne drzewka. Włączamy aplikację, wybieramy typ drzewa, przez ile czasu chcemy się skupiać, czyli przez jaki czas drzewko będzie rosło, i włączamy licznik. Jeżeli skorzystam z telefonu lub iPada, zanim ten licznik odliczy ustawiony czas, to drzewko uschnie. Jeżeli wytrzymam i nie będę korzystał z telefonu, drzewko zostanie zasadzone. Dostępne są statystki obrazujące, ile drzewek w ciągu dnia, tygodnia, miesiąca i roku zasadziłem, a ile „zabiłem”. Nie wiem, jak na innych, ale na mnie to działa – nie chcę „zabijać” drzewek i potem widzieć ich w statystykach! Dlatego jak już włączam tę aplikację, to nie korzystam z telefonu, a w tym czasie wydajnie pracuję.
Łańcuchy
Tekst o łańcuchach był jednym z pierwszych na moim blogu. Napisałem go jeszcze w 2014 roku, ale wciąż pozostaje aktualny. W skrócie metoda łańcuchowa polega na wizualnym zaznaczaniu kolejnych dni, w których choć przez chwilę wykonałem pewną czynność. Jeżeli umieszczam takie kartki do zaznaczania w widocznym miejscu, to myśl o zerwaniu łańcucha działa na mnie motywująco. Dużym zagrożeniem jest moment, kiedy taki łańcuch się przerwie, bo trudno jest znów wrócić do działania. Z drugiej strony to jednak dodatkowo wzmaga motywację do nieprzerywania go.
Mikrokwoty
Kolejną grą, w którą gram sam ze sobą, jest odkładanie mikrokwot po zrobieniu tego, co chcę wykonywać regularnie. Umawiam się sam ze sobą, że np. jeżeli codziennie będę sprzątał przez co najmniej 10 minut, to wpłacę sobie na konto 5 złotych. Konto ma bardzo określony cel, powiązany raczej z zabawą niż czymś potrzebnym do życia czy pracy. Wiem, że nie kupię sobie tego ot tak, bo nie jest mi to niezbędne. Wiem też, że używanie tej rzeczy sprawi mi przyjemność. W ten sposób zarabiam sobie na nią. Każde wykonanie czynności przybliża mnie do otrzymania nagrody.
Pięć minut
Zdarza mi się prokrastynować w nieskończoność. Moim sposobem jest kolejna gra Dominika z Dominikiem. Mówię sobie, że popracuję nad tym odkładanym zadaniem przez 5 minut. Nie muszę pracować ani minuty dłużej. Włączam minutnik, ustawiam na 5 minut i siadam do pracy. Zwykle po 5 minutach jestem już na tyle rozpędzony, że kontynuuję pracę nad zadaniem i przybliżam się do jego realizacji. Zdarzają się oczywiście takie przypadki, że po 5 minutach jednak odkładam zadanie, bo nie mam ochoty nad nim pracować. Ale to też jest OK, bo te 5 minut pozwoliło je rozpocząć, a dzięki temu jest mi trochę łatwiej do niego usiąść następnym razem, bo już nie muszę zaczynać od zera.
Pompki
Kiedy sam decyduję się ćwiczyć, czasami jest mi trudno się zmobilizować. Kiedy robię to z innymi, jest mi łatwiej. Jednocześnie nie interesuje mnie rywalizacja, kto zrobi ćwiczenia szybciej, pobiegnie dalej itd. Chodzi o wspólne działanie. Dlatego razem z trójką kolegów (pozdrawiam Andrzejów i Mariusza :) ) przez miesiąc zrobiliśmy sobie wyzwanie z pompkami. Stworzyliśmy arkusz, w którym przez trzydzieści dni wpisywaliśmy, ile kto zrobił pompek. Były dni, że robiłem przez to ponad 200 pompek, a przez 30 dni zrobiłem ich w sumie 3260! Sam fakt, że jesteśmy w tym razem, motywował mnie do „pompowania”.
Piątka z Karolem
Był taki czas, że biegałem bardzo dużo i moje treningi stawały się czasochłonne. Nie miałem wystarczająco przestrzeni, aby robić długie treningi w ciągu dnia lub wieczorem, chciałem je robić rano. Wymagało to ode mnie wyjścia na trening o 4 rano. Pomimo tego, że przez kilka lat wstawałem o 4, nie było łatwo wyjść o takiej godzinie na dwugodzinne bieganie. Stąd pomysł umawiania się z kolegą. Jak to działało? Kolega jeździł na rowerze, ja biegałem. Nie było szans na wspólny trening. Dlatego wymyśliliśmy, że będziemy spotykać się w umówionym miejscu o 4:15, przybijać sobie piątkę i każdy z nas zrobi swój trening. Wyobraźcie sobie, że z kimś się umówicie na 4 rano i nie przyjdziecie na to spotkanie lub ten ktoś nie przyjdzie. Za żadne skarby nie chciałem zawieść! W te dni, kiedy umawiałem się z Karolem, miałem stuprocentową skuteczność wychodzenia na trening!
Ekojazda
Ostatni obszar grywalizacji, który chcę opisać, to jazda samochodem. Na wyświetlaczu pojawia mi się ocena tego, jak ekologicznie jadę – skala jest od 1 do 8, gdzie 8 to najbardziej ekologiczna jazda. Dodatkowo obserwuję spalanie paliwa. Jednocześnie przestrzegając przepisów, kultury jazdy na drodze i zasad, podczas prowadzenia samochodu robię tak, aby spalanie spadało, a ocena ekologicznej jazdy wzrastała. Dzięki temu jeżdżę ostrożniej. Wpływa to także na oszczędności oraz jest proekologiczne. Win–win–win :)
Podsumowanie
Czy mógłbym te wszystkie rzeczy robić bez grywalizacji? Zapewne tak. Nawet próbowałem. Często byłem w stanie je zrobić, ale jednak z mniejszą częstotliwością lub skutecznością. Jednocześnie elementy gry dają dodatkową frajdę i przyjemność z wykonywania tych czynności. Przez to robię je częściej.
A w jakich obszarach Ty stosujesz grywalizację?